Kilka dni temu Adam Nawałka ogłosił, że Thiago Cionek znajdzie się w kadrze na mecz z Niemcami. Pod newsem na wielu stronach błyskawicznie pojawiła się lawina negatywnych komentarzy czytelników, a i dziennikarze w swoich felietonach za tę decyzję nie zostawili na Adamie Nawałce suchej nitki. Ale czy aby na pewno słusznie?
O powołaniu Cionka spekulowano już od kilku tygodni, kiedy to Mateusz Borek w jednym z odcinków Cafe Futbol podał informację, że nasz selekcjoner jest zainteresowany usługami mającego polskie obywatelstwo Brazylijczyka. Pierwsza fala oburzenia i zaskoczenia przyszła właśnie wtedy, co w sumie było całkiem zrozumiałe – o tym, że były piłkarz Jagiellonii posiada nasze obywatelstwo wiedzieli wszyscy, ale w kadrze, w tym momencie, nie spodziewał się go chyba nikt.
Czytaj także: Kolejny Polak w Serie A?!
Czy jednak dziś, już z chłodną głową, warto roztrząsać to powołanie w kategorii: błazenada roku czy kompromitacja Nawałki? Do osoby selekcjonera jeszcze wrócimy, ale na razie zatrzymajmy się chwilę przy Cionku. Do tej pory słyszeliśmy tylko głosy, że po odejściu z Jagiellonii w 2012 roku piłkarz pewnie niczego się nie nauczył, dalej jest rzeźnikiem i po co nam kolejny środkowy obrońca, co to nie potrafi wyprowadzić piłki. Tymczasem wszystkie te głosy poparte są tylko intuicją, bo żaden z dziennikarzy nie zmontował choćby jednej kompilacji z zagraniami Cionka i zakładam, że w ogóle nikt nie wie w jakiej jest on dyspozycji, bo zwyczajnie nikt nie ogląda meczów Modeny. Ja też nie oglądam, więc nie krytykuję – jeśli Cionek zagra z Niemcami i zawali trzy bramki, wtedy będę mówił, że taki zawodnik jest nam w kadrze niepotrzebny. Ale sądzenie gościa tylko na podstawie opinii sprzed dwóch lat, jest krótko mówiąc niestosowne. Kiedyś wszyscy zachwycali się filmikami z interwencjami Salamona kopiącego również w Serie B, a dziś w ciemno skreślają Cionka, występującego przecież w tej samej lidze.
Druga kwestia warta poruszenia przy okazji powołania gracza Modeny, to jego narodowość. Brazylijskie pochodzenie z pewnością nie wpływa korzystnie na ocenę Cionka w reprezentacji Polski, ale przypomnijmy sobie, jakim obcokrajowcom dawaliśmy szansę gry w kadrze w przeszłości, gdy farbowane lisy nie były jeszcze w modzie. Tak, tak – Olisadebe i Roger również wcześniej przez kilka lat pograli w Polsce, poznali naszą kulturę i liznęli języka, zanim po raz pierwszy założyli koszulkę z orłem na piersi. Dla mnie jest to rozwiązanie o wiele bardziej sprawiedliwe, niż wciskanie kogoś do kadry tylko dlatego, że pradziadek tego kogoś sto pięćdziesiąt lat temu mieszkał w Polsce i ten ktoś ma „polskie korzenie”, jednocześnie nie wiedząc pewnie jaki tytuł ma nasz hymn narodowy. Nie mam problemu z farbowanymi lisami w kadrze, ale tylko wówczas, gdy gra w biało-czerwonych barwach jest dla nich pierwszym wyborem, a nie jedną z opcji zastępczych. Dlatego w przypadku takiego Miro Radovicia, dla którego priorytetem od zawsze były występy w reprezentacji Serbii, jestem zdecydowanie na nie.
Czytaj także: Kto osiągnie sukces z Anglią?
W całym tym zamieszaniu pogubił się jednak Adam Nawałka, który swój urząd sprawuje już od kilku ładnych miesięcy, a szkieletu kadry jak nie było, tak nie ma. Jasne, w spotkaniu z Niemcami zabraknie kilku kluczowych dla kadry piłkarzy, ale ciągłe powoływanie nowych twarzy mija się z celem. Założenie, że trzeba sprawdzić wszystkich tych, których pominął poprzednik jest naiwne i zwyczajnie zajmuje zbyt wiele czasu. Bo o tym, że w kadrze pierwszych skrzypiec nie będzie grał Kosznik czy Olkowski, wiedzieliśmy i bez ich powoływania na mecze ze Słowacją i Irlandią. Oj, nie w tę stronę co trzeba pan idzie, panie Adamie.
Ale wracając do tematu. Żeby było jasne – nikt tu nie próbuje wam wcisnąć, że Cionek to obrońca na miarę reprezentacji i powołanie dla niego jest słuszne. Po prostu, takich jak on było już w kadrze Nawałki wielu, a selekcja negatywna jak widać trwa i ma się w najlepsze. Reprezentacja Polski zagra drugim garniturem z trzecią drużyną Niemiec i naprawdę nie widzę powodów, by robić medialny lincz na Nawałce akurat za tę jedną decyzję, by powołać na to spotkanie Cionka. Odkąd wprowadzono zimowe zgrupowania dla ligowców występy w kadrze nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś i to, czy „1A” w CV dopisze sobie Leszczyński, Pazdan, Cionek czy Święty Mikołaj, naprawdę nie jest aż tak istotne, jak wam się wydaje.
WIKTOR DYNDA
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus