Ciężkie życie czwartoligowców

Za nami 8 kolejek rozgrywek IV ligi w grupie łódzkiej. Ale choć „na papierze” liczba rozegranych meczów wszystkich drużyn się zgadza, to w praktyce nie wszystko wygląda już tak różowo. Mowa tu oczywiście o Łódzkim Klubie Sportowym, który 9 z dotychczas zgromadzonych 21 punktów zdobył dzięki walkowerom innych klubów mających grać z podopiecznymi Wojciecha Robaszka u siebie.

Łodzianie, którzy od aktualnego sezonu występują w IV lidze, do tej pory powinni rozegrać trzy mecze u siebie i pięć na wyjeździe. Życie jednak szybko zweryfikowało wizje kibiców ŁKS-u o folklorystycznych wyjazdach po województwie, sukcesywnie przybliżając ełkaesiaków do awansu o klasę wyżej w opcji All Inclusive, bo bez konieczności wychodzenia na boisko. Z pięciu zaplanowanych meczów wyjazdowych ŁKS tak naprawdę zagrał póki co tylko jeden (o spotkaniu ze Startem Brzeziny szerzej za chwilę) – w minioną sobotę wygrał w Przedborzu 3:0 z tamtejszą Pilicą. Za resztę spotkań łodzianie otrzymali walkowery.

W pierwszej kolejce ełkaesiacy mieli grać na wyjeździe z Jutrzenką Wartą. Mecz ten w pierwotnym terminie powinien odbyć się 17 sierpnia, ale z powodu lęku miejscowych władz przed najazdem łódzkich kiboli, był on kilkukrotnie przekładany. Ostatecznie ustalono, że obie drużyny na boisko wyjdą dziś, czyli 18 września, ale jak już wiemy – do tego spotkania nie dojdzie. Po wspomnianym już sobotnim meczu ŁKS-u z Pilicą, burmistrz Warty zdecydował się wycofać z wcześniejszych ustaleń i nie wydał zgody na przyjazd ełkaesiaków do Warty. ŁKS dostanie więc 3 punkty „za friko”.

Nieco inaczej było w Paradyżu, gdzie władze miejscowego KS od samego początku deklarowały, że zaplanowany na 21 sierpnia mecz z ŁKS-em zamierzają oddać walkowerem. Do samego końca prezes klubu z Paradyża Grzegorz Mikucki zdania nie zmienił, a swoją decyzję argumentował m.in. tym, co w tamtejszym czasie zdarzyło się w Łomiankach, gdzie mecz z Polonią został przerwany z powodu zachowania ludzi ubranych w barwy Legii. Jaki związek mają obie sprawy – nie wiadomo, wiadomo było tylko tyle, że mecz ani 21 sierpnia, ani w żadnym innym terminie się nie odbędzie. Walkower dla ŁKS-u, pozbywamy się problemu, koniec i kropka.

Potem łodzianie grali u siebie, a następnie przyszedł mecz wyjazdowy ze Startem Brzeziny. Mecz, który pierwotnie miał odbyć się we właściwym terminie, ale na obiekcie… żużlowego Orła Łódź. Ostatecznie jednak rozegrano go 4 września na boisku Startu Łódź, oczywiście bez udziału publiczności. Część kibiców ŁKS-u ominęła jednak ten zakaz, pojawiając się na obiekcie, a swoją obecność tłumacząc zainteresowaniem odbywającą się w tym miejscu… giełdą kwiatów. Sam mecz rozpoczął się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem z powodu rozsypanego na całym boisku szkła. Mimo wielu utrudnień spotkanie udało się rozegrać, a ŁKS wygrał 4:1.

Pierwszym udanym wyjazdem Łódzkiego Klubu Sportowego miał być zaplanowany na 7 września mecz z Mazovią Rawa Mazowiecka. Na początku wszystko wyglądało jak należy, zarząd Mazovii zapowiadał, że przygotował 700 biletów dla sympatyków gości, których eskortować miała łódzka policja. Ale później do sprawy wtrącił się burmistrz Rawy Mazowieckiej, który w obawie przed najazdem kiboli ŁKS-u nie wydał zgody na organizację meczu. Potem Mazovia ogłosiła jeszcze wycofanie się z rozgrywek IV ligi, ale po dwóch oddanych walkowerem meczach (m. in. z ŁKS-em właśnie), dzięki przychylności ŁZPN, wróciła do gry.

Aż w końcu przyszedł 14 września i wyjazdowy mecz z Pilicą Przedbórz. Fani ŁKS-u na miejscowym obiekcie pojawili się w liczbie 800 osób, dwukrotnie przerwali spotkanie, prezentując w międzyczasie oprawę (Radosny futbol, nie komercyjne gówno) i racowisko, które z czasem przeniosło się na boisko. Sklepy w Przedborzu na czas pobytu łodzian w tej miejscowości zostały zamknięte, z sektora gości zdemontowano wszystkie nadające się do wyrwania możliwe części, a do pilnowania gości zaangażowano czterystu policjantów, grupy szturmowe, a nawet helikopter. ŁKS z pewnością za swoje zachowanie czekają kary, ale wydaje się, że w Łodzi większe znaczenie ma na tę chwilę radość z pierwszej w tym sezonie możliwości wyjazdu. A piłkarze Wojciecha Robaszka zrealizowali plan, pewnie wygrywając 3:0.

Kibole ŁKS-u zupełnie niechcący zostali więc postrachem województwa. Jak tak dalej pójdzie, awans do III ligi łódzki klub zawdzięczał będzie swoim sympatykom, którzy załatwią drużynie połowę punktów. Mówimy to rzecz jasna nieco z przymrużeniem oka, ale już teraz ŁKS zdobył aż 9 oczek za nic. Niby fajnie, niby wszystko idzie zgodnie z planem, ale trochę nie z duchem sportu. Władzom gospodarzy meczów z ŁKS-em jednak to nie przeszkadza i wolą pozbyć się problemu już w zalążku.

Póki co, ŁKS przoduje w tabeli IV ligi z kompletem oczek. Ile z wywalczonych punktów łodzianie będą mieć na koniec sezonu po meczach oddanych walkowerem? Odpowiedź na to pytanie jest chyba trudniejsza, niż przewidzenie końcówki Breaking Bad.

fot. lksfans.pl

WIKTOR DYNDA

Pin It