Christopher Oualembo – kimbangista słuchający polskiego rapu

Niewielu pewnie o nim słyszało. Niewielu widziało go w akcji – nic dziwnego – do tej pory w polskiej lidze zagrał tylko cztery krótkie epizody. Tak naprawdę nie mógł się zaprezentować szerszej publiczności z bardzo prozaicznego powodu – Kongijczyka posiadającego francuski paszport prześladują kontuzje. Od kiedy związany jest kontraktem z Lechią Gdańsk leczy już trzeci uraz. Nasz bohater dochodzi jednak do siebie i już niedługo powalczy o pierwszą jedenastkę lechistów. Mimo wciąż dość młodego wieku – Christopher jest z rocznika 1987. – ma w swoim piłkarskim cv parę klubów. Nie zawsze było to drużyny pierwszoligowe (ekstraklasowe), ale kilka ciekawych miejsc zwiedził i swoje przeżył.

PSG

Christopher Clark Oualembo całą swoją piłkarską młodość spędził w Paris Saint-Germain. Tam ukształtował się jako człowiek i jako piłkarz. To właśnie czas spędzony w Paryżu wspomina najcieplej. – To było niesamowite – mówi. − W PSG trenowałem przez sześć lat. Zdarzało mi się uczestniczyć w zajęciach z pierwszym zespołem, a w ostatnim roku mojego pobytu we Francji zdarzało się nawet, że grałem w sparingach pierwszej drużyny – wspomina Christopher. Zawodnik Lechii ma również na swoim koncie kilka ciekawych osiągnięć w młodzieżowej piłce: − Wygraliśmy mnóstwo turniejów – wspomina . – W 2002 roku uczestniczyliśmy w lizbońskim turnieju Nike Premier Cup, a Nike wybrało do najlepszej jedenastki roku. Cztery lata później zdobyliśmy mistrzostwo Francji drużyn U-19. To były wspaniałe chwile . Z czasu występów w juniorskich drużynach PSG pozostało mu wielu przyjaciół. Jak sam twierdzi do dziś ma kontakt z wieloma piłkarzami: − Przyjaźnie z tamtych lat się nie urwały. Ciągle mam kontakt z Youssoufem Mulumbu, Larrysem Mabilem, Clementem Chantome, Lorisem Arnaudem czy Kevinem Pariente . Chris niestety nie zdołał się przebić do pierwszej drużyny i w wieku 19 lat przeniósł się do czwartoligowego Quevilly, gdzie zagrał pół sezonu, po czym przeniósł się do słonecznej Hiszpanii.

Levante

Chris na kontynuowanie swojej kariery wybrał Walencję. Nie zrobił tam jednak dużej kariery. Wręcz przeciwnie – przez półtora roku Oualembo był graczem rezerw. Sam piłkarz tak to wspomina: − Mój kontrakt z Levante był skonstruowany tak, że pierwsze pół roku miałem spędzić w drużynie rezerw, a kolejne 12 miesięcy miałem występować w pierwszym zespole. Stało się jednak inaczej. Dwa tygodnie po tym jak związałem się z Hiszpanami, trener Carlos Simon został zwolniony. Wszystko się wtedy zmieniło. Po upływie sześciu miesięcy powiedziano mi, że mam wybierać: albo nadal będę występować w rezerwach, albo nigdzie. Zdecydowałem, że będę kontynuować występy w drugiej drużynie. Chciałem pozostawać w grze, ponieważ byłem powoływany do reprezentacji Konga . Chris w sumie zagrał tylko cztery spotkania, co tłumaczy małym doświadczeniem, jakie wówczas posiadał: − Liga hiszpańska obok angielskiej Premier League to najsilniejsza liga na świecie. Tak naprawdę niewielu piłkarzy może aspirować do regularnej gry na tym poziomie w wieku 20 lat.

Monza

Po nie do końca udanej przygodzie na Półwyspie Iberyjskim Oulembo postanowił zmienić otoczenie. Pozostał jednak na południu Europy. Na początku sezonu 2009/2010 związał się z trzecioligowym wówczas klubem AC Monza. W drużynie grającej we włoskiej Serie C1 Christopher był podstawowym zawodnikiem. Przez dwa lata występów we Kongijczyk rozegrał 42 spotkania i strzelił jedyną dotychczasową bramkę w profesjonalnej karierze. Mogłoby się wydawać, że czas spędzony w Italii był najlepszym w zawodowej karierze Oulembo. Sam piłkarz z takim postawieniem sprawy się nie zgadza: − Mój najlepszy czas był w PSG. Prawdą jest jednak, że w Monzie czułem się jak w domu. Kibicie ułożyli dla mnie piosenkę, byłem trzecim kapitanem i strzeliłem swojego pierwszego profesjonalnego gola .

Czernomorec

Bezpośrednio przed trafieniem do polskiej ligi Oualembo grał w bułgarskiej ekstraklasie, gdzie reprezentował barwy Czernomorca Burgas. Występował tam w rundzie wiosennej sezonu 2011/2012.  Jego drużyna spisywała się bardzo przyzwoicie i była bardzo blisko awansu do europejskich pucharów. Do miejsca dającego możliwość występów w Lidze Europejskiej zabrakło dwóch punktów. Nasz bohater nie ukrywa, że bardzo tego żałuje: − To wstyd, że nie udało nam się zająć w lidze miejsca gwarantującego udział w pucharach. To byłoby znaczące osiągnięcie w moim piłkarskim cv . Chris w barwach bułgarskiego rozegrał 11 spotkań zaczynając wszystkie w pierwszej jedenastce. Bułgaria to miejsce nieco egzotycznego dla piłkarza z zachodniej Europy. Sam Chris nie miał problemu z miejscem, gdzie grał: − Do Bułgarii wybrałem się po to żeby grać. Tylko po to . Niestety wszechobecny kryzys dopadł również drużynę z Burgas: − Drużynę Czernomorca musiałem opuścić z powodów ekonomicznych. Klub dopadły problemy finansowe, a ja miałem dość wysoki kontrakt, więc po rozmowach z zarządem uzgodniliśmy, że odejdę . Jak natomiast wypada porównanie ligi bułgarskiej z polskimi rozgrywkami? Christopher odpowiada bardzo dyplomatycznie: – Uważam, że T-Mobile Ekstraklasa jest dobrą ligą. Jak dla mnie to ten sam poziom, a może nawet trochę wyższy niż w Bułgarii. Jak w każdej lidze są tu drużyny słabsze, jak i zespoły bardzo dobre .

Lechia

Bardzo ciekawe są okoliczności, w których Christopher trafił nad polskie morze. Oualembo miał ofertę powrotu do Francji, ale wybrał Polskę. Oddajmy głos samemu zainteresowanemu: − Jak najszybciej musiałem znaleźć nowy klub, ponieważ przez pięć miesięcy pozostawałem bez regularnego grania. Musiałem podjąć decyzję. Wybierałem pomiędzy testami w Lechii, a zawarciem umowy z AJ Auxerre. Wybrałem Polskę . W Lechii niestety nie wiedzie mu się najlepiej. Dotychczas zaliczył tylko cztery krótkie epizody. Zapytany o taki stan rzeczy Oualembo odpowiada: − Trener podejmuje decyzje. Widocznie w drużynie są lepsi ode mnie. Muszę to zaakceptować i jeszcze więcej pracować . Nieco inaczej widzi to trener Kaczmarek: − Christopherowi brakowało zdrowia. Jak już dochodził do jakiejś formy sportowej, to łapał kontuzję. To już jego trzeci uraz . I właśnie w czasie gdy piszę ten artykuł [15 kwietnia 2013 – przy. red.], Christopher poinformował na swoim facebookowym profilu: − Back to training. Now, Work Hard or Go Home! Tłumaczenie zbędne. Może teraz los będzie dla niego bardziej łaskawy.

Reprezentacja Konga

Portal piłkarski Transfermark.de podaje, że Christofer Oualembo zagrał w reprezentacji narodowej Konga pięć razy. Nie jest to jednak prawda. Zawodnik prostuje te dane: – W kadrze wystąpiłem dziesięciokrotnie, z czego dwa spotkania były meczami oficjalnymi . Mimo, że piłkarz od dłuższego czasu regularnie nie występuje, to sztab szkoleniowy kongijskiej kadry ciągle ma go na oku: – Sztab reprezentacji kontaktuje się ze mną mniej więcej 15 dni przed każdym meczem żeby poznać moją aktualną sytuację. Tak naprawdę wiedzą o mnie wszystko . Nic tylko życzyć mu jak najszybszego powrotu do gry.

Oualembo

Zawodnik Lechii Gdańsk jest bardzo uniwersalnym graczem. Może występować zarówno na prawej obronie, prawej pomocy oraz w środku pola. Sam piłkarz bardzo lubi grać na środku pomocy: – Grywałem już w obronie, pomocy, a do 15. roku życia występowałem w ataku. Bardzo dobrze czuję się grając na prawej obronie oraz w środku pola, gdy mam dużo miejsca i mogę kreować grę . Trener „Bobo” Kaczmarek natomiast uważa, że Christopher najlepiej spisywałby się na prawej stronie: – Christopher może grać jako wysoko ustawiony obrońca i może też grać lekko cofniętego skrzydłowego . Najważniejsze dla naszego bohatera w futbolu jest jedno – radość z gry: – Naprawdę chcę grać. Przebywanie na boisku sprawia mi ogromną przyjemność. Trzeba pamiętać, że poza pracą, futbol to przede wszystkim zabawa .

Christofer jest wyznawcą Kimbangizmu. Jest to afrochrześcijański kościół założony na początku XX wieku. Kongijczyk nie ukrywa, że jest bardzo istotną częścią jego życia. Gdy zapytałem Christophera, kto miał największy wpływ na jego karierę, tak naprawdę spodziewałem się odpowiedzi w stylu: tata, mama, wujek lub pierwszy trener. Odpowiedź mnie trochę zaskoczyła: – Bóg ma największy wpływ na moją karierę i na całe moje życie . Jeżeli natomiast chodzi o wzór piłkarza, na którym wzorował się Oualembo, to odpowiedz jest bardzo klarowna: – Inspiracją dla mojej gry był styl i kariera Georga Weah’a.

Chris nie ukrywa, że lubi pracować nad sobą. Spacerując pewnego mroźnego styczniowego popołudnia nadmorskim deptakiem, spotkałem Christophera, który pracował nad swoją wydolnością przebiegając kolejne kilometry. Dodam tylko, że było to kilka dni przed rozpoczęciem przez Lechię sezonu przygotowawczego do rundy wiosennej. Jak na polską ligę – rzecz rzadko spotykana. Zapytałem się go więc, czy jest typem piłkarza, który zostaje po treningach doszkalając swoje umiejętności: – Lubię trenować. Nie twierdzę natomiast, że zostaję po każdym treningu. Jestem profesjonalistą, więc jeżeli muszę dodatkowo popracować nad kondycją – robię to na własną rękę .

Zawodnik Lechii może pochwalić się jeszcze jedną, niezwykle cenną umiejętnością – Oualembo ma zdolności językowe, które pomagają mu posługiwać się oprócz ojczystego francuskiego – jeszcze trzema innymi: hiszpańskim, angielskim i włoskim. Jest to oczywiście pokłosie przebywania w krajach, w których grał (Hiszpania i Włochy). Nasz bohater podjął się również nierównej walki z nauką naszego ojczystego języka, co nieukryta, że nie jest łatwe: – Uczę się języka polskiego. Niewątpliwie jest to najtrudniejszy język jakiego uczyłem się w życiu. Wszystko w nim jest inne, ale mam nadzieję, że w końcu go opanuję – mówi Kongijczyk z francuskim paszportem.

Władanie kilkoma językami pozwala Christopherowi na całkiem swobodne poruszanie się w szatni Lechii. Jak sam twierdzi nie ma konkretnego „best frienda”, ale bardzo dobrze dogaduje się z większością piłkarzy: – Najlepszy kontakt mam z Mohammedem Rahoui’m, Julianem Ripolim, Deleu i Ricarinhio, a z Polaków najlepiej dogaduję się z Grzegorzem Rasiakiem, Krzysztofem Bąkiem, Adamem Dudą, Przemkiem Czerwińskim i Marcinem Piotrowskim . I to właśnie ten ostatni udostępnił sympatycznemu piłkarzowi rąbka polskiej kultury, a dokładnie puścił mu polski rap: – Byłem bardzo zaskoczony polskim rapem, gdy Marcin Piotrowski puszczał mi go pierwszy raz. Od razu go pokochałem. Najbardziej podoba mi się kawałek „Niedopowiedzenia” Czarnego HiFi z Pezetem. Instrumental tego numeru jest niesamowity. Poza tym uwielbiam słuchać muzyki O.S.T.R’a. To mój faworyt . Trzeba przyznać, że Oualembo ma bardzo dobry gust muzyczny. Christopher odniósł się również do sytuacji we francuskim rapie, który swego czasu uważany był za jeden z najlepszych na świecie: – To prawda. Francuski rap kiedyś był bardzo dobry i czysty. Nawet Amerykanie czerpali z niego inspiracje. Teraz jest bardzo komercyjny, dlatego interesuję się nim zdecydowanie mniej . Mogłoby się zdawać, że to właśnie ten rodzaj muzyki najczęściej gości na sprzęcie muzycznym Christophera. Nic bardziej mylnego. Zainteresowania muzyczne Kongijczyka są nieco inne: – Najczęściej słucham muzyki afrykańskiej i religijnej. To są moje ulubione gatunki .

Miejmy teraz tylko nadzieję, że Oualembo do końca wyleczył wszystkie dolegliwości i zupełnie zdrowy będzie mógł przystąpić do walki o pierwszy skład Lechii. 26-latek ma jeszcze sporo do udowodnienia i sporo do wygrania. Oby udało to się mu nad polskim morzem.

JAKUB KOWALEWSKI

Pin It