W lecie 2013 pojęcie „eurowpierdol” zyskało na znaczeniu, a przez występy Legii Warszawa owe słowo weszło tylko na wyższy poziom. Bilans mistrza Polski w europejskich pucharach jest iście kompromitujący – ostatnich siedem występów w Europie bez zwycięstwa. Dość wspomnieć, że Legii udało się wygrać tylko z półamatorami z Walii.
W lipcu Jan Urban w kontekście europejskich pucharów używał stwierdzenia – „przygoda”. To kolejny trener polskiego klubu, który traktuje arcyważne rozgrywki jak wycieczkę szkolną, Można sobie pojechać do Walii, Norwegii, Rumunii, same plusy. Liga Europy miała być platformą, na której Legia Warszawa będzie budować swoją renomę, tymczasem na półmetku rozgrywek można powiedzieć, że najlepszy zespół w Polsce jest najgorszym zespołem występującym w Europie. Fakty mówią same za siebie – zero goli, zero punktów. Legia to jedyny klub na kontynencie, który nie strzelił jeszcze bramki w fazie grupowej LE i LM, nie licząc Austrii Wiedeń, która gra na dużo wyższym poziomie, więc porównanie Legii do mistrza Austrii jest bezcelowe..
Piłkarze stołecznej drużyny muszą się w końcu zmobilizować, aby bilans finansowy wyszedł na zero, wliczając kary od UEFA za burdy kiboli. Legia została ośmieszona w ostatnich trzech meczach. Skazana na ociężałego Dwaliszwilego w napadzie, na bezproduktywnych skrzydłowych, grających na alibi defensywnych pomocników, na dziurawą obronę.
Zostały jeszcze trzy mecze i trzeba powiedzieć wprost kilka rzeczy. Na awans nie ma już co liczyć, nie ma co liczyć również na piłkarzy, od pewnego czasu pozorujących grę w piłkę. Cały czas toczy się dyskusja na temat młodych piłkarzy Legii, ich potencjału, tymczasem prawda jest brutalna. Na mecz w Turcji wychodzi pięciu Polaków, a wyszłoby czterech, gdyby był zdrowy Kuciak. Gdzie się podziała wiara w polskich piłkarzy, co się stało z filozofią, jaka przyświecała stołecznemu klubowi od początku rządów Bogusława Leśnodorskiego na Łazienkowskiej?
Bardzo przykre dla kibica w Polsce, kiedy kolejny polski zespół odbija się od zagranicznego jak od ściany nie do sforsowania. Ostatnie mecze to skandal – tutaj trzeba być szczerym. Już nawet nie liczymy na porywającą grę, liczymy tylko na odrobinę ambicji. Czy to tak bardzo wiele?
KAMIL ROGÓLSKI