45 tysięcy euro kary i zamknięcie Żylety na mecz ze Steauą Bukareszt. To kara nałożona na warszawską Legię za… odpalenie rac w Walii i zachowania rasistowskie wśród kibiców warszawskiej drużyny, podczas meczu z The New Saints. Delikatnie mówiąc, decyzja jest co najmniej bzdurna.
Jeżeli władzom UEFA wydaje się, że takim działaniem zrobią cokolwiek dobrego, to grubo się przeliczą. Wygląda to jak marna, głupia prowokacja, która tylko wszystkich może rozwścieczyć. Podobnie jak decyzja o zakazie wywieszenia patriotycznej oprawy podczas meczu Śląska w eliminacjach Ligi Europejskiej.
Zresztą abstrahując od samej decyzji i jej konsekwencji to warto sobie odpowiedzieć na jedno pytanie. Czym kierują się władze UEFA zamykając jedną wybraną trybunę? Jakie mają podstawy, żeby zamykać akurat Żyletę? Chyba nikt nie powie mi, że władze przeprowadziły dokładne śledztwo i dochodzenie na podstawie którego stwierdzono, że osoby które w Walii odpaliły race mają zamiar kupić bilet na mecz ze Steauą? A no i pewnie władze związku wiedzą też dokładnie, że te osoby przyjdą na właśnie na Żyletę…
Więcej pisać nie zamierzam, bo aż szkoda się denerwować. Taka decyzja to nie tylko stosowanie metody odpowiedzialności zbiorowej, wytrącenie Legii przed meczem z Rumunami ogromnego argumentu, odebranie zagorzałym kibicom wspaniałych emocji i ale i po prostu zwykła głupota.
Głupota, której inaczej niż na transparencie kibiców Śląska, kilka dni później podczas spotkania z Wisłą, opisywać nie warto. Szkoda czasu.
Czekamy za to na odwołanie Legii i na to, że ktoś we władzach związku pójdzie po rozum do głowy.
JAKUB FILA