Bundesliga – największa futbolowa marka świata

medium Choć niemieckie kluby wiele razy triumfowały w europejskich pucharach, Bundesliga nigdy nie miała statusu ligi numer jeden na świecie. Pod względem popularności, prestiżu i poziomu sportowego musiała uznawać wyższość rozgrywek angielskich, włoskich, czy też hiszpańskich. W tym roku wszystko się jednak zmieniło.

***
Wzrost znaczenia Bundesligi nie jest niczym zaskakującym. Zanosiło się na to bowiem już od kilku lat – co najmniej od Mundialu z 2006 roku. Pierwsze symptomy przyszłej wielkości niemieckiego futbolu mogliśmy obserwować na polu reprezentacyjnym. Drużyna narodowa naszych zachodnich sąsiadów, prowadzona przez rodzimych selekcjonerów – najpierw Jürgena Klinsmanna, potem Joachima Löwa, w której grali przecież piłkarze występujący w swojej ojczyźnie, cztery ostatnie wielkie turnieje kończyła w strefie medalowej. Wyraźnie widać było, że w tych piłkarzach tkwi olbrzymi potencjał. Kwestią czasu były sukcesy klubowe.

Bundesliga była trochę w tyle za reprezentacją, jednak i tu pojawiły się pierwsze przebłyski geniuszu. Bayern dwukrotnie docierał do finału Ligi Mistrzów, w którym jednak musiał uznać wyższość rywala – najpierw Interu w 2010, potem Chelsea w 2012 (porażka ta była szczególnie bolesna, gdyż poniesiona na swoim stadionie – Allianz Arena). Sami Bawarczycy, jak dobrze by nie grali, to jednak za mało, żeby przegonić Serie A, La Liga i Premier League. Potrzeba było drugiej silnej ekipy. W tym sezonie na taką drużynę wyrosła Borussia. Wprawdzie Dortmund już ostatnie dwa sezony pokazywał na krajowym podwórku, że jest mocny, ale nie potrafił przenieść tego na arenę międzynarodową – do czasu. Tegoroczne rozgrywki pokazały, że zespół, pod dwóch mistrzostwach z rzędu, nie spoczął na laurach, tylko dalej się rozwijał, by stać się globalną potęgą.

bayern-munich-champions-league-final-wembley_2950416 Na ten moment Bundesliga jest sportowo numerem jeden na świecie. Pytanie, co dalej. O Bayern możemy być spokojni. Monachijczycy mają wysoki budżet i są w stanie kupić każdego piłkarza na świecie. Do klubu przychodzi twórca potęgi FC Barcelony – Pep Guardiola, a więc trener, pod którego wodzą, Bawarczycy powinni zrobić kolejny krok do przodu i na lata zdominować światowy futbol. Inaczej przedstawia się sytuacja Borussii. Latem odejdą dwie wielkie gwiazdy drużyny – Mario Götze i Robert Lewandowski. Piłkarze ci, oprócz tego, że posiadali niewiarygodne umiejętności, byli świetnie wkomponowani do zespołu. Za pieniądze z transferów i od UEFA uda się zapewne kupić nowych ciekawych graczy. Przed Jürgenem Kloppem stoi jednak nie lada wyzwanie. Trzeba będzie naprędce zgrać nową drużynę. Inaczej marzenia o powtórce z ostatnich lat będzie można włożyć między bajki. Można jednak wierzyć w pracę tego trenera.

To, co zrobił z Polakami, szczególnie Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim, którzy, jak się wydawało, nie mieli szans wskoczyć na wyższy poziom, pokazuje jego klasę i ogromne umiejętności.

Sukces Bundesligi nie jest jednak tylko sukcesem sportowym. Niemieckie kluby osiągają również wspaniałe rezultaty na płaszczyźnie marketingowej. Za współpracę z fanami należy im się bezwzględnie szóstka. Dzięki systematycznej i ciężkiej pracy udało im się, w dobie kryzysu, zapełnić ogromne stadiony! Dziś trzeba otwarcie powiedzieć, że Anglicy stracili miano najlepszych kibiców w Europie. Nowymi królami trybun są Niemcy. Podczas, gdy u nas trwa nieprzerwana, szkodząca każdej ze stron, a przede wszystkim polskiemu futbolowi, naparzanka między policją a fanami, tam udało się zaprowadzić pokój. Dzięki temu na każdym meczu są tłumy rozśpiewanych kibiców. Podnosi to rangę widowiska i dodaje dreszczyku emocji, co przekłada się na oglądalność w telewizji i, w konsekwencji, pieniądze ze sprzedaży praw do pokazywania meczów. Doskonałe relacje z kibicami oznaczają też zyski z pamiątek i dnia meczowego. To bardzo ważna pozycja w budżecie każdego niemieckiego klubu. A, jak powszechnie wiadomo, w futbolu bez pieniędzy nie ma sukcesów – nawet Borussia, która bardzo oszczędnie gospodaruje swoimi środkami, w ciągu ostatnich lat wydała na transfery grube miliony.

Reus_Goetze Przyczyną wzrostu pozycji Bundesligi jest praca u podstaw. Niemcy na przełomie wieków postanowili zrewolucjonizować rodzimy futbol. Przede wszystkim mocno zainwestowano w młodzież. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Dzięki przemyślanemu systemowi szkolenia i dobrej infrastrukturze obserwujemy u naszych zachodnich sąsiadów prawdziwy wysyp piłkarskich talentów. Piłkarze tacy, jak Mario Götze, Marco Reus, Thomas Müller, Toni Kroos, Manuel Neuer, czy Mats Hummels walnie przyczynili się do tego, że w ostatnią sobotę na Wembley spotkały się dwie niemieckie drużyny.

Warto brać przykład z Niemców. Choć jesteśmy daleko w tyle, w ciągu dziesięciu lat moglibyśmy odrobić te straty. Potrzeba do tego jednak odważnych decyzji i śmiałych reform. Podstawą reanimacji polskiego futbolu powinna być praca z młodzieżą, rozwiązanie problemów na linii policja-kibice i odpowiedni marketing. Na razie jednak możemy tylko pomarzyć o tym, żeby mieć tak silną ligę, jak nasi sąsiedzi.

PIOTR MROCZKO

Pin It

  • Ktoś

    Wszystko prawda oprócz kibiców Angielscy dalej są najlepsi