Piękny sen Kolumbijczyków właśnie dobiegł końca. Gospodarze mundialu wreszcie zagrali naprawdę dobre spotkanie, szczególnie w pierwszej połowie, dzięki czemu mogą się już szykować do półfinału z Niemcami!
1.Brazylia nareszcie brazylijska
Canarinhos nareszcie zaprezentowali poziom, do którego byli zobligowani od samego początku turnieju. Fernandinho nie spuszczał z radaru Jamesa Rodrigueza ani na chwilę, Luiz co rusz przecinał jego podania i popisał się kapitalnym strzałem z wolnego, Thiago Silva nie zszedł z poziomu, do którego nas zdążył przyzwyczaić; nawet Fred nie wyglądał dziś kulawo i nieporadnie, jak wygląda zazwyczaj. Brazylia naprawdę mogła się podobać – pytanie, czy nie należy umniejszyć sukcesu Canarinhos słabą postawą Kolumbijczyków w pierwszej połowie.
2. Gdzie był Cuadradinho?
Skrzydłowy Fiorentiny zawiódł. Do tej pory nieposkromiony lew i niestrudzony biegacz, dziś niesamowicie kombinował, tracił i wybierał najgorsze rozwiązania. Może rzekome zainteresowanie Bayernu namąciło Cuadradinho w głowie…?
3. Stałe fragmenty – specialite de la maison
Kolejna bramka z rzutu rożnego Brazylijczyków lekko dziwi. Przecież konsekwencja w wykonywaniu stałych fragmentów gry to raczej domena drużyn europejskich. Canarinhos okazują się w tym aspekcie zabójczo precyzyjni.
4. Za późno ze zmianami
Jose Pekerman zdecydowanie za późno delegował do gry Carlosa Baccę i Juana Quintero. Bacca wywalczył karnego i zrobił zdecydowanie więcej niż pokraczni Teofilo Gutierrez czy Ibarbo. Może gdyby… Zresztą, nie gdybajmy.
5. Mundial nas rozpieszcza
Powoli to określenie staje się banałem, ale jest prawdziwe. Do bólu. Oprócz meczów Francji z Ekwadorem, katusz Rosji z Koreą czy Nigerii z Iranem co rusz przewijają sie kapitalne widowiska. Śmiało można stworzyć klasyfikację 10 najlepszych spotkań. Wierzcie lub nie, ale udałoby się także z wyborem najlepszej dwudziestki.
Można jeszcze czymś dobić Kolumbię, skrytykować słabiutki występ, dopiec stwierdzeniem, że Kawosze przed meczem upoili się najgorszej jakości lurą. Oszczędzimy jej tego, łzy Jamesa Rodrigueza to najlepszy wyraz ambicji tego chłopaka i całej drużyny – gość na pewno w życiu wiele jeszcze osiągnie, a taki występ na mundialu to już pierwsze, spore zwycięstwo.