Bitwa o małe mistrzostwo Anglii. To był nokaut!

Dla rozpędzonego Evertonu był to test, dla Arsenalu szansa na przerwanie słabej passy, która zakończyła ich marzenia o mistrzostwie. Na Goodison Park zmierzyły się dwa zespoły uwielbiające być przy piłce, narzucać rywalowi swój styl gry, kontrolować boiskowe wydarzenia. W futbolowej bitwie, która rozpoczęła wojnę o małe mistrzostwo Anglii lepszy okazał się zespół gospodarzy, który znokautował dziś londyńczyków.

HDP-RGOL-640x120

Everton – Arsenal 3:0 (2:0)

1:0 - Naismith 14′
2:0 – Lukaku 34′
3:0 - Arteta (sam.) 62′

Starcie Evertonu z Arsenalem było klasycznym przykładem meczu czołowych drużyn Premier League. Szybkie tempo, składne akcje, piękne interwencje bramkarzy, walka o każdy centymetr boiska sprawiły, że nawet najbardziej wymagający kibice angielskiej piłki oglądali spotkanie z zapartym tchem. Z całego meczu warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy.

Po pierwsze gra defensywna Kanonierów. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. To nie tylko indywidualne pomyłki obrońców, takie jak nieumiejętne ustawienie Monreala przy rajdzie Lukaku, strata piłki przez Sagnę. ale przede wszystkim stateczność, brak zaangażowanie i złe ustawienie. To wszystko sprawiło, że The Toffies mogli robić co chcieli, a jedynym jasnym punktem obrony Arsenalu był Wojciech Szczęsny.

Po drugie świetna dyspozycja całego Evertonu na czele z Romelu Lukaku. Belg był dzisiaj kluczową postacią ataku The Toffies. Często schodził na prawe skrzydło, był aktywny przy rozegraniu piłki mimo, że grę kombinacyjną musi poprawić, walczył twardo z duetem Mertesacker- Vermaelen, a na potwierdzenie swojego występu strzelił przepiękną bramkę po jeszcze wspanialszym rajdzie. Od sierpnia 2012 roku tylko trzech zawodników strzeliło więcej bramek w Premier League od Belga. To najlepiej świadczy o jego potencjale.  Martinez musi zrobić wszystko, by zatrzymać go u siebie.

Z taką grą Arsenal nie zasługuje na miejsce w TOP4. Nie można liczyć na czołowe pozycje na zakończenie sezonu, jeśli z najsilniejszymi ligowymi rywalami notuje się zaledwie jedno zwycięstwo. Aż trudno uwierzyć, że nie tak dawno drużyna z północnego Londynu była wymieniana w gronie kandydatów do mistrzostwa obok Manchesteru City i Chelsea. Cała nadzieja na powstrzymanie rozpędzonego Evertonu to lepszy terminarz gier.  Kanonierzy nie zagrają już z nikim z czołówki, czego nie można powiedzieć o podopiecznych Martineza, których czekają ciężkie mecze z zespołami z Manchesteru i Southampton. Dziś rozpoczęta wojna zakończy się 11 maja.

TOMASZ MILESZYK

HDP-RGOL-640x120

Pin It