Polski american dream stał się faktem. Kiedy pół roku temu jego przenosinom z Bułgarskiej na Łazienkowską towarzyszyła cała masa negatywnych emocji, wielu pukało się w głowę – o co tyle krzyku? Przecież to chłopak z trzeciego szeregu, pogra sobie w Młodej Ekstraklasie, a szczytem jego marzeń będzie kilka minut w Pucharze Polski. Siedział w Lechu, będzie siedział w Legii. Nic bardziej mylnego.
Okazało się, że Jan Urban nie sprowadzał 20-latka na złość rywalowi, tylko miał jasny, klarowny plan na zagospodarowanie jego umiejętności. Fakt, pomogły w tym kontuzje i słabsza dyspozycja kilku piłkarzy, jednak koniec końców to opiekun „Wojskowych, a tym samym także Bereszyński, wyszedł na swoje. Syn legendy Lecha kapitalnie odnalazł się na nowej dla siebie pozycji prawego obrońcy, niemal z miejsca stając się podstawowym piłkarzem przyszłych mistrzów Polski, a sezon finiszując z tytułem odkrycia sezonu, mianem najlepszego zawodnika ligi na swojej pozycji oraz perspektywą debiutu w kadrze narodowej. Można? Można.
Dzisiaj serwis Weszło podał, że portugalski potentat, wicemistrz kraju i finalista Ligi Europy Benifca Lizbona, zamierza skorzystać z klauzuli dwóch milionów euro i wykupić niespełna 21-letniego Polaka. „Polski sen” śmiało wkracza w rzeczywistość. Prześledźmy jak doszło do tego, że rezerwowy skrzydłowy stał się najlepszym prawym obrońcą T-Mobile Ekstraklasy.
18 stycznia 2013
Legia informuje, że podpisała obowiązujący od czerwca kontrakt z Bartoszem Bereszyńskim. Transfer spotkał się z nieprzeciętnie agresywną reakcją fanów „Kolejorza”. Jakaś „poczciwa” dusza wrzuciła numer telefonu piłkarza do sieci, w związku z czym ten został zasypany lawiną wiadomości, w których określenia „zdrajca” i „Judasz” należały do tych przyjemniejszych. Tak naprawdę dopiero dzięki niespodziewanemu zamieszaniu nazwisko „Bereszyński” poznało szersze grono sympatyków TME. Wcześniej 20-latek ledwie czterokrotnie zagrał w podstawowym składzie poznańskiego zespołu, występując na prawej pomocy bądź jako napastnik.
Oficjalna strona klubu, legia.com, tak anonsowała gracza: To wychowanek Lecha. Jest wysokim (182 cm) napastnikiem, choć częściej występuje jako prawoskrzydłowy.
Z kolei Jan Urban lakonicznie komentował: – Widzę w nim spore możliwości.
Brzmiało to równie sensownie, co obietnice Ireneusza Króla. Wydawało się, że ferment, który spowodował transfer, jest niewspółmiernie większy od reprezentowanych przez „Beresia” umiejętności.
28 stycznia 2013
Legia dogaduje się z Lechem i Bereszyński trafia na Łazienkowską już zimą’13. Młody piłkarz dzień później udzielił wywiadu legia.com.
- Będę chciał udowodnić w nowym klubie, na co mnie stać. Przychodzę do Legii, aby grać w niej jak najczęściej i rozwijać swoje umiejętności – mówił wtedy.
Wydawało się, że jest to dobra mina do złej gry, tym bardziej, że na skrzydłach Legia miała Radovicia, Koseckiego oraz Kucharczyka, a w lutym do drużyny dołączył Dwaliszwili, którego także od biedy można było wepchnąć na bok pomocy.
Co ciekawe, sam Bereszyński nie miał wątpliwości o którą pozycję będzie rywalizował: – W tym sezonie zostałem przeniesiony do ataku. Wcześniej, również na wypożyczeniu do Warty Poznań, występowałem jako skrzydłowy i tam czuję się najlepiej. Na tej pozycji widzi mnie również trener reprezentacji U-20.
Na szczęście dla niego, Urban miał inne plany.
31 stycznia 2013
Już pierwszy sparing, rozgrywany trzy dni po finalizacji rozmów, sugeruje, że miejsce Bereszyńskiego będzie na prawej obronie. Wychowanek Lecha zagrał pierwsze 45 minut, a „Wojskowi” gładko pokonali pierwszoligową Bogdankę Łęczna 4:0.
Jeszcze wtedy nie był przekonany do nowej pozycji. Tak komentował decyzje trenera Urbana dla gazeta.pl: – Wydaje mi się, że sprowadzony zostałem z myślą o grze na prawej pomocy, ale gram tam, gdzie mnie ustawi trener. Dzisiaj była to prawa obrona, a jutro może być prawa pomoc.
Tymczasem sam opiekun warszawskiej ekipy mówił: – To nie jest dla niego nowa pozycja. Grywał na niej w sparingach Warty Poznań. Jest szybki, wytrzymały i nieźle spisuje się w pojedynkach z rywalami. Na pewno Bartosz lepiej czuje się na boku niż w środku ataku. Ale będziemy jeszcze go sprawdzali w różnych sektorach boiska i przekonamy się, gdzie czuje się najlepiej. Ten transfer to inwestycja w przyszłość. On może wiele osiągnąć i dlatego trafił do Legii.
23 luty 2013
Potem były kolejne sparingi, obozy, aż w końcu przyszła inauguracja z Koroną Kielce. Okazało się, że jedynym z nowych graczy, który wywalczył sobie miejsce w składzie jest właśnie Bereszyński. 20-latek wyszedł na swoim ulubionym prawym skrzydle i… zawiódł, jak zresztą cała Legia. Biegał, starał się, ale tak naprawdę nic zespołowi nie dał. Znaki zapytania związane z jego zakupem ponownie głośno zadudniły.
8 marca 2013
Ta data okaże się kluczową w biografii Bereszyńskiego. Legia wygrywa z Podbeskidziem, a on po raz pierwszy w TME wychodzi na prawej obronie, zbierając przy tym przyzwoite recenzje. Wszyscy byli zgodni – dobrze w ofensywie, nieco słabiej w obronie, ale generalnie na plus. Zresztą stacja Canal + umieściła piłkarza w jedenastce 18.kolejki, co mówi samo przez się.
Posunięcie trenera Urbana wywołało tyle zamieszania, że serwis sport.pl postanowił prześledzić występ Bereszyńskiego minuta po minucie. TUTAJ znajdziecie efekty ich pracy.
6 kwietnia 2013
Z meczu na mecz gra lepiej. Legia łatwo pokonuje Zagłębie, Bereszyński zalicza kolejny udany występ. Po spotkaniu mówi portalowi gwizdek24se.pl: - Wzoruję się na Łukaszu Piszczku. On tak samo jak ja został przesunięty na obronę z ataku. Odkąd mam nową pozycję, z większą uwagą oglądam jego grę. A jest co naśladować: świetnie się ustawia, podłącza do ataku, doskonale wie, kiedy zaatakować rywala. Mnie brakuje jeszcze doświadczenia, ale ciężko pracuję.
Pewnie jeszcze wtedy ta deklaracja wywołała uśmiech na niejednej twarzy. Dzisiaj raczej śmiałby się mało kto…
24 maja 2013
Legia remisuje z Widzewem, co – jak się później okazało – pozwoliło na odzyskanie po siedmiu latach mistrzostwa Polski, a Bereszyński notuje jedenasty występ dla „Wojskowych”, z czego dziewiąty w podstawowym składzie. Miał być rezerwowym, a stał się silnym punktem nowo koronowanego władcy polskiego podwórka piłkarskiego.
Coraz więcej mówi się o jego grze w pierwszej reprezentacji Polski. Głośno o to dopomina się między innymi Andrzej Iwan, którego nieprzyjemnie zaskoczył brak powołania obrońcy na potyczki z Liechtensteinem i Mołdawią.
- Artur Jędrzejczyk jako środkowy obrońca ustawiony bliżej prawej strony, na której mógłby zagrać Bartosz Bereszyński, ale ten drugi wystąpi tylko w reprezentacji młodzieżowej. To dla mnie dziwne, że nie dostał swojej szansy – komentował dla Faktu były reprezentant Polski.
31 maja 2013
Szczęście jednego jest nieszczęściem drugiego. W obliczu kontuzji Kamila Glika Bereszyński zostaje powołany w miejsce defensora Torino.
Debiut w kadrze zbliża się wielkimi krokami.
3 czerwiec 2013
Bereszyński zostaje uznany odkryciem sezonu 2012/13 T-Mobile Ekstraklasy. Wyboru dokonali sami piłkarze.
„Bereś” ze względu na zgrupowanie kadry swój sukces komentował siedząc przed kamerą w Wieliczce: – Rzeczywiście, dużo się wydarzyło ostatnio w moim życiu piłkarskim, ale to tylko motywuje mnie do ciężkiej pracy. Chcę dalej pracować i się rozwijać. Debiut w kadrze w środę? Nic nie wiem, ale przygotowuję się tak, jakbym miał grać.
4 czerwiec 2013
Obrońca wchodzi z ławki z Liechtensteinem i zalicza przyzwoite 45 minut. Polacy po przeciętnym meczu pokonują rywali 2:0, a eksperci chwalą jedynie Salamona, Zielińskiego i właśnie obrońcę Legii.
- Cieszę się, że wchodzimy do zespołu bez kompleksów i staramy się wykorzystać swoje szanse. Jeśli otrzymujemy okazję do gry nawet przez 45 minut, chcemy zaprezentować się z jak najlepszej strony – mówił po zawodach sam zainteresowany.
Z kolei Andrzej Iwan głośno dopomina się występu 20-latka w starciu eliminacyjnym z Mołdawią. Na łamach Faktu pisze: – Dwa tygodnie temu powiedziałem, że Bartosz Bereszyński powinien grać w reprezentacji i nie pomyliłem się. Kiedy piłkarz Legii wszedł na boisko w spotkaniu z Liechtensteinem, od razu zrobił wiatr. Już dziś uważam, że Bereszyński może być nie tyle zmiennikiem, co po prostu konkurentem Łukasza Piszczka.
Inne zdanie na ten temat miał Waldemar Fornalik i Bereszyński zremisowany w słabym stylu mecz z Mołdawią spędził na ławce rezerwowych.
28 czerwca 2013
Weszło informuje, że Benfica jest zdecydowana wykupić prawego obrońcę mistrzów Polski za sumę odstępnego zapisaną w kontrakcie zawodnika (czyli dwa miliony euro). Menedżer piłkarza, Mariusz Piekarski, dopina szczegóły kontraktu w Lizbonie. Nie wiadomo, czy Bereszyński przeniesie się na Estadio da Luz już teraz, czy dopiero zimą. Legia woli drugą opcję, ale decyzja należy do trenera wicemistrzów Portugalii, Jorge Jesusa.
Benfica to obecnie druga siła w Portugalii, zeszłoroczny ćwierćfinalista Ligi Mistrzów i finalista ostatniej edycji Ligi Europy. Nawiązując do życia sympatycznego skądinąd czeskiego szkoleniowca, futbolowe eldorado nabiera tempa.
***
fot. legia.net
Pingback: Bereszyński znowu na językach | WŚLIZGIEM -