Jeżeli Bayern Monachium miał gdzieś w tym sezonie ligowym przegrać, to wszystko wskazywało, że właśnie w Moenchengladbach. W starciu z drużyną z ligowego podium, która jesienią z własnego boiska nie schodziła pokonana ani razu, a w przeszłości regularnie ogrywała Bawarczyków. Nic z tego. Dla liczących na potknięcie Bayernu, Pep Guardiola ma złą wiadomość – po golach Mario Goetze i Thomasa Mullera, komplet punktów pojechał do Monachium.
***
Borussia Mönchengladbach – Bayern Monachium 0:2 (0:1)
0:1 –
Götze 7′
0:2 –
Müller 53′
***
Scenariusz piątkowej inauguracji rundy rewanżowej Bundesligi był podobny do tego towarzyszącego kilkunastu innym meczom Bayernu z tego sezonu. Najpierw deklaracje trenera rywali Luciana Favre, że “nie boimy się Bayernu” i zapewnienia Martina Stranzla, że “Borussii nie zabraknie odwagi do podjęcia ryzyka”, by po wszystkim jedyne cyfry do dopisania w tabeli, były tymi w rubryce straconych bramek. Jeżeli jednak kapitanowi „Źrebaków” chodziło o taką odwagę, jaką zaprezentowała w siódmej minucie meczu kierowana przez niego defensywa, zostawiając w polu karnym zupełnie niepilnowanego Mario Götze, to nic dziwnego, że trzy punkty pojechały do Monachium. Po podaniu Müllera, były pomocnik BVB uderzył po długim słupku i było po meczu. Nie tak miało wyglądać to spotkanie.
- Borussia jest tak piekielnie mocna na własnym stadionie, że są szanse na to, że Bayern tego meczu nie wygra – mówił przed rozpoczęciem spotkania Christian Ziege. Nie była to odosobniona opinia, bo bilans 8-1-0 na Borussia Park, w tym zwycięstwa nad imienniczką z Dortmundu i Schalke, musiał robić wrażenie, nawet na drużynie Pepa Guardioli. Jednak nie tylko świetna gra Borussii u siebie, miała świadczyć o tym, że strata punktów przez Bayern to całkiem możliwy scenariusz. Bawarczycy przyjechali do Mönchengladbach mocno osłabieni. Z różnych powodów w Monachium zostali m.in. Frank Ribery, Javi Martinez, Bastian Schweinsteiger, czy Daniel van Buyten. W kadrze Bayernu nie znalazł się też główny obiekt zainteresowania polskiej prasy sportowej na najbliższe pół roku, czyli Mario Mandzukic. Co ciekawe, absencja Chorwata nie była spowodowana kontuzją, a, jak to określił Matthias Sammer, “niezadowalającą formą sportową”. Niemieccy dziennikarze podkreślali także, że forma Bayernu jest niewiadomą, zwłaszcza po porażce 0-3 z Red Bull Salzburg w ostatnim sparingu przed rozpoczęciem ligi i przypominali, że Mönchengladbach nigdy nie było przyjaznym terenem dla monachijczyków – komplet punktów wywieźli stamtąd zaledwie dwa razy w ciągu ostatnich dwudziestu lat.
Po kilku minutach i strzale Götze, było jasne, że to nic nie warte rozważania. Bayern całkowicie zdominował grę, a zawodnicy Borussii biegali za piłką z nadzieją, że i oni będą jej mogli w tym spotkaniu dotknąć. Zupełnie nie funkcjonował środek pola „Źrebaków”, w którym fatalne zawody rozgrywał Granit Xhaka. Niczym nie wyróżniał się też ofensywny kwartet Borussii Hermann-Kruse-Raffael-Arango, który dopiero pod koniec pierwszej połowy zagroził bramce Manuela Neuera. Zaraz po przerwie bramkę z karnego zdobył Thomasa Müller i Bayern mógł zacząć pomeczowe rozbieganie. Borussia co prawda próbowała, ale poza strzałem w słupek Hermanna, nie potrafiła zagrozić Neuerowi.
Razem z 54 tysiącami kibiców, jak zdominować rywala podglądał David Moyes. Szkot kontynuuje swoje podróże po europejskich stadionach, w nadziei, że jeszcze w styczniu uda mu się kogoś namówić na grę na Old Trafford. Zaraz po tym, jak pojawiły się pogłoski, że odwiedzi też Borussia Park, prasa ustaliła, że obiektem jego zainteresowania ma być Patrick Hermann. Lista potencjalnych wzmocnień Manchesteru United rośnie jednak w tempie kilku nazwisk dziennie i według doniesień prasowych z momentu rozpoczęcia meczu, oprócz skrzydłowego „Źrebaków”, Moyes miał obserwować też jego klubowego kolegę Maxa Kruse oraz Toniego Kroosa i Dante z Bayernu. O dwóch ostatnich może na razie pomarzyć, z kolei zawodnicy Borussii niczym nie zachwycili. Przez pół roku prowadzenia United szkoleniowiec zaskoczył już niejedną decyzją, więc kto wie, może jednak któryś z nich przeprowadzi się w niedługim czasie do Anglii. Nawet jeżeli nie, to Moyes swojego czasu na pewno nie zmarnował. Na własne oczy zobaczył jak duża przepaść dzieli w tym momencie prowadzoną przez niego drużynę od niepokonanego w ostatnich 42 spotkaniach lidera Bundesligi.
MATEUSZ KOWALSKI
Fot. Thehardtackle.com