W 1985 roku swoją premierę miał film „Rocky 4″, w którym tytułowy bohater toczył pamiętne walki z bokserem z ZSRR – Ivanem Drago. „Syberyjski Ekspress” kreowany był na nowego mistrza, niezniszczalną maszynę. Potężny, silny. Kozak. Niewychodzący jednak ponad pewne schematy, bez specjalnej techniki czy szybkości. Za to z pragnieniem zwycięstwa za wszelką cenę.
Podobną ikrę w oczach i wolę walki przez lata swojej kariery prezentuje Nemanja Vidić. Charakterny obrońca, oddany swojej drużynie, choć ograniczony umiejętnościami. Właśnie rozgrywa swój ostatni sezon w Anglii, po którym deszczowe Wyspy Brytyjskie zamieni na słoneczny półwysep Apeniński. Postrach rywali, którym kości trzeszczały na sam widok serbskiego tytana. Dziś już nie tak bezwzględny, z bliżej nieokreśloną formą. Wciąż jednak wielki pośród obrońców, z którego Inter Mediolan będzie czerpał. Vidić to piłkarz z paletą plusów i minusów, którą zaciągnie do stolicy Lombardii.
***
plus: doświadczenie. 32 lata na karku, ponad 200 rozegranych spotkań w samej Premier League. W Manchesterze United gra od 2006 roku, od 2011 jest jego kapitanem. Z „Czerwonymi Diabłami” 5-krotnie wygrywał mistrzostwo Anglii, a w sezonie 2007/2008 triumfował Lidze Mistrzów. W rozgrywkach 2008/2009 wybrany został najlepszym piłkarzem sezonu ligi angielskiej jako pierwszy w historii obrońca. Po nagrodę tę sięgnął jeszcze dwa sezony później. Grał z najlepszymi, ba! Przez długi okres czasu sam był najlepszy i wciąż mu się to zdarza…
minus: forma w kratkę. „Zdarza się” – słowo klucz. Ten sezon w wykonaniu Serba jest niczym sinusoida. Strażnik defensywy United nie jest już tak bezbłędny, coraz częściej przytrafiają mu się pomyłki. Obrona, która jeszcze w sezonie 2009/2010 była najlepsza w całej lidze (38 kolejek – 28 straconych goli), teraz całkowicie straciła na swojej powadze, często rozkładając nogi, niczym kurtyzana, zapraszając rywali. Teraz na Old Trafford strzela każdy. W tym sezonie angielskiej ekstraklasy tylko pięć zespołów nie było w stanie pokonać Davida de Gei w Manchesterze. MU u siebie, do zera wygrywało czterokrotnie. Dla porównania – Southampton, w tabeli pozycja za United: u siebie sześć meczów bez straconej bramki. Wciąż jednak Vidić potrafi wybuchnąć dobrą formą i chociażby jak w meczu z Bayernem Monachium stanąć na wysokości zadania.
plus: walka. O twardych zawodnikach przyjęło się mówić, że nie odstawiają nogi. Nemanja Vidić o nogi się nie boi, włoży je wszędzie. Serbski obrońca często tam gdzie inni nie włożyliby nawet nogi, wkłada… głowę. Nie omijały go kontuzje, miał dużo problemów z kolanami. Twardy, nie bojący się niczego, bezlitosny dla rywali. Nie odpuszcza nikomu, walczy jak na ringu. Dla niego nie ma straconych piłek, powalczy o każdą, choćby miała polać się krew.
minus: gra nogami. Świetny obrońca, jeśli chodzi o destrukcję. Przy rozgrywaniu akcji, wyprowadzaniu piłki jednak bezużyteczny. Odda piłkę do najbliższego kolegi, ewentualnie zagra „desant”. Biorąc jednak pod uwagę ustawienie Interu i fakt, że gra on trzema obrońcami – Vidić swoją charakterystyką idealnie wpasuje się w ramy obowiązków środkowego defensora.
plus: gra w powietrzu. Zarówno pod własną bramką, jak i w polu karnym rywala. 189 centymetrów wzrostu i świetna gra głową to duży plus u obrońcy. Szczególnie, że Vidić wykorzystuje swój atut wygrywając z reguły górne piłki, głównie we własnej szesnastce.
minus: obrońca na chwilę. Nemanja Vidić – duże nazwisko, wielka renoma. Nie jest to jednak piłkarz u szczytu kariery, w tym roku skończy 33 lata. W Interze trwa okres przejściowy, buduje się nowy projekt, przynajmniej w teorii mający być mieszanką młodości z doświadczeniem. Bez żadnych wątpliwości, Vidić przychodzi podnieść jakość Interu. Z pewnością jednak tylko na chwilę, o czym jednak wiadome było od początku. Zresztą mówi się, że to jedyny zawodnik z kategorii tych „po trzydziestce”, który latem dołączy do „Nerazzurrich”.
***
Nemanja Vidić miał podpisać 2-letni kontrakt, z możliwością przedłużenia o kolejny rok. Serb ma zarabiać w stolicy Lombardii około 3,5 mln euro za sezon, co uczyni go trzecim najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie – po Diego Milito (5 mln euro) i Estebanie Cambiasso (4,5 mln euro). Możliwy jest jednak scenariusz, że obaj Argentyńczycy latem opuszczą czarno-niebieski statek i to Serb wskoczy na szczyt listy płac.
Erick Thohir ma w tym swój interes. Poza tym, że oczywiście wierzy, że kapitan „Czerwonych Diabłów” będzie liderem jedenastki Waltera Mazzarriego (?), transfer ten wykracza jednak poza aspekt sportowy. Duże nazwisko to duże zainteresowanie. Indonezyjski właściciel Interu chce zwiększyć zasięg klubu, szczególnie do Azji i pozyskać nowych fanów, którzy będą utożsamiali się z klubem, kupowali koszulki, jeździli na mecze.
A Nemanja Vidić? Serb wydaje się być pierwszym charakternym obrońcą w Interze od odejścia Marco Materazziego. Jeśli Andrea Ranocchia czasem odpuszcza, w murze Waltera Samuela powoli ubywa cegieł, a Juan Jesus wciąż ma błędy wliczone w cenę – Nemanja Vidić choć bezbłędny nie będzie, litościwy dla rywali również nie. I dla siebie samego przede wszystkim.
DOMINIK POPEK
fot. cdn.dailypost.ng
Czytaj także na FCInter.pl