Ave Cesar!

Mecz marzenie. Tak zapewne jutrzejsze gazety będą określać pierwsze spotkanie fazy pucharowej tegorocznego mundialu. Brazylia – Chile. Po hymnach – 0:0, 1:1 w regulaminowym czasie gry, 0:0 w dogrywce i w końcu wygrana Brazylijczyków w karnych. Żegnamy czerwonych wojowników, ale turniej trwa dalej. Gospodarze w nim pozostają.

Brazylia – Chile 1:1 (1:1)

1:0 – David Luiz 18′
1:1 – Alexis Sanchez 32′

W karnych:

Brazylia 3:2 Chile

***

1. Wojna psychologiczna

„Wojna już od hymnów” pisał na Twitterze Michał Okoński. Gdy gra Brazylia, cały kraj staje na baczność by odśpiewać „Hino Nacional Brasileiro”.

Jeśli owoc tej jedności
uzyskamy walcząc silnym ramieniem
za twą pierś, o Wolności
nasze serca wyzwą nawet śmierć!

Dziś Brazylijczycy trafili na godnych rywali. Nie tylko sportowo, ale także jeśli chodzi o waleczność, zaangażowanie i oddanie ojczyźnie.
Brazylia – Chile… 0:0 po hymnach.

2. Spotkanie w piekle

W Belo Horizonte pogoda iście piekielna. Ale jak w piekle musieli czuć się zawodnicy „La Roja” gdy w jednej chwili ryknęło na nich 50 tysięcy, ubranych na żółto fanatycznych fanów Neymara i spółki. Brazylia to magiczne miejsce. Tutaj na pierwszym miejscu zawsze znajduje się futbol. Kibice w „Kraju Kawy” wiedzą jak wystraszyć rywala.

3. Dziś cudów nie było

Na tegorocznym mundialu widzieliśmy wszystkie cuda świata. Nieodgwizdane karne, spalone, żółte kartki zamiast czerwonych i faule, których nie było. Poziom sędziowania jest najniższy od pamiętnego turnieju w Korei i Japonii gdzie arbitrzy ciągnęli za uszy gospodarzy w górę drabinki turniejowej.

Dziś gwizdek objął Howard Webb, znakomicie znany każdemu Polakowi angielski sędzia. I chyba nie pomylimy się bardzo jeśli powiemy, że to właśnie Anglik był najlepszy na boisku. Klasa, Panie Sędzio.

4. „Nie obiecuję, że wygramy, ale zapewniam, że nadal będziemy grać swoją piłkę”

Jorge Sampaoli, trener chilijskich wojowników mówił przed tym spotkaniem, że jego zawodnicy nie poddadzą się przed meczem i postarają się doprowadzić Brazylię do łez. Wojownicy grali, jakby walczyli o honor swojego kraju. Grali tak, jakby od końcowego wyniku zależało ich życie. Właśnie za takie podejście do meczów Chilijczycy zyskali przychylność tłumów.

Dziś „La Roja”, mimo przegranej, wychodzi ze stadionu z tarczą.

5. Marzenie kibica: dogrywka i karne

Pierwszy mecz fazy pucharowej na mundialu i od razu dogrywka. Lepiej tego wyreżyserować się nie dało. Dogrywka to bowiem taki czas gdy starsi kibice jeszcze uważniej śledzą poczynania zawodników, a młodzież, oczyma wyobraźni, widzi już rzuty karne – swoistą wisienkę na smakowitym torcie.

Wisienka smakowała wyśmienicie. Ten mundial to najlepsze co stało się w futbolu od kilku dobrych lat.

KUBA CZYŻYCKI

Pin It