Arcymecz w Salwadorze. Lekcja pokory dla Hiszpanów

Hiszpania poległa w pierwszej rundzie. Nieważne, jak mocno wezmą sobie do serca taką demolkę, nieważne jest posiadanie piłki i ilość wymienionych podań, nieistotne jest, że poprzedni mundial „La Furia Roja” rozpoczęła od porażki ze Szwajcarią -  tym razem faworyt do zdobycia Pucharu Świata przegrywa w katastrofalnym stylu i otrzymuje surową lekcję pokory.

1. Bez kompleksów i skutecznie

Holandia wyszła walczyć z hiszpańską konkwistą na pełnym luzie i, co obrazuje sam wynik, wywiązała się ze swych założeń – nie tylko podołali wymaganiom efektownej hiszpańskiej piłki, ale dosłownie zmiażdżyli mistrzów świata sprzed czterech lat . Drużyna Louisa Van Gaala  w niczym nie przypominała ekipy  z EURO 2012, ociężałej i wypalonej. Na tle hiszpańskiej tiki-taki, nieco trącącej truchłem, Holendrzy wyglądali dziś rześko i imponująco, a każdą sytuację, która im się trafiła, wykorzystywali. Niech za przykład posłuży statystyka skuteczności Robbena:

2. Mecz, który nie cuchnie sędziowskim skandalem

Jedynie sytuacja z trzeciej bramki – a więc trafienia De Vrija, budzi pewne wątpliwości. Gdyby sędzia nie uznał bramki za faul na Casillasie, który wychodził z linii bramkowej ku piłce, nie powinno być kontrowersji.  Z drugiej strony hiszpański bramkarz mógł wykazać się znacznie większą antycypacją i ubiec Holendrów w wyskoku po piłkę.

3. Brak rekordu Casillasa

Trochę się dziś popastwimy nad kapitanem Realu Madryt. Miał pobić rekord Waltera Zengi (517 minut bez straty gola na Mundialu). Przed meczem brakowało mu 76 minut do przejścia do historii jako najdłużej niepokonany bramkarz w historii Mundialu. Koniec końców w 44. przechytrzył go Van Persie. Na swój sukces i wyśrubowanie nowego rekordu Iker Casillas musi pracować od nowa – dziś jedynymi sukcesami madryckiego „portero” było złapanie piłki, wybicie jej czy żółta kartka. A to, jak na gracza światowego formatu, sukces naprawdę nikły. Koszmarny błąd przy bramce Robbena z litości dla kapitana po prostu przemilczymy.

4. Lądowanie z telemarkiem…

Choćby Robin Van Persie po bramce z końca pierwszej połowy upadł na głowę i skręcił kark, nie byłoby to tak bolesne jak gol do szatni dla Hiszpanów. Van Persie fantastycznie wykończył precyzyjną centrę Daleya Blinda (którego nazwisko sugeruje raczej brak precyzji). Istny „Latający Holender”.

5. Costa traidor

Stremowany i chaotyczny. Tylko tyle można by było powiedzieć o nowym napastniku Chelsea, gdyby nie wywalczenie przez niego jedenastki. Samo zdenerwowanie można jednak łatwo umotywować – przez  63 minuty, w czasie których człapał po boisku i zaliczał choćby najdrobniejszy kontakt z piłką, na Arena Fonte Nova pobrzmiewało gromkie buczenie zgromadzonych na stadionie Brazylijczyków, który ochrzcili go mianem „traidor” – a więc zdrajcy.

https://vine.co/v/Mj3bFB5lPja

Tutaj sytuacja z Costą. Jakieś analogie do wczorajszego popisu Freda, czy może boiskowe cwaniactwo i spryt?

Czas na wnioski. Hiszpanie przegrali także inauguracyjne spotkanie ze Szwajcarią w Durbanie cztery lata temu. Epilog  wszyscy znamy – Casillas zasłużenie, w splendorze i glorii unosił Puchar Świata. Dziś Casillas kończy jako antybohater spotkania, popełnia co najmniej dwa błędy, a Hiszpania przegrywa w dramatycznym stylu z wicemistrzami świata. Coś nam mówi, że Vicente del Bosque powinien nałożyć na „La Roję” nowe, świeższe fatałaszki. I nie chodzi tu o kolor koszulek, a o zatęchłą tiki-takę. Bez wątpienia kończy się pewien cykl – jakkolwiek wyświechtane to określenie, dobrze oddaje obecną sytuację. Przed Vicente del Bosque ciężki wieczór, a samą Hiszpanię czeka pewnie parę przetasowań i próba podniesienia upadłego kolosa.  Nie tylko na newralgicznych pozycjach.

Choć nie lubię tego robić, zacytuję Dariusza Szpakowskiego: „To będzie super Mundial!”

MARIUSZ JAROŃ

fot. Twitter.com

Pin It