Alexis Sanchez w Arsenalu, czyli pierwszy mocny ruch ze strony Kanonierów

Dało się słyszeć dość spore spekulacje dotyczące osoby Alexisa Sancheza od początku transferowego okienka. Mówiło się o klubach angielskich. Ostatecznie batalię tę wygrał londyński Arsenal. Chilijczyk złożył podpis dziesiątego lipca i rusza na podbój Premier League. Czy uda mu się szturmem wziąć boiska na Wyspach?

rgol98765432

Kiedy w ostatnich latach startowały okienka transferowe, Arsene Wenger był w niektórych kręgach wręcz obiektem kpin. Szczególnie podczas możliwości zimowych zakupów nie potrafił skorzystać z tej szansy. Arsenal bywał synonimem nieudanych transferów. Między innymi styczeń roku 2014 tego dowiódł. Letnie, rekordowe ściągnięcie Mesuta Oezila wpoiło nowe nadzieje w zespół Kanonierów i to oni bardzo długo przewodzili w ligowej stawce. Przyszła zima, zmęczenie sezonem było odczuwalne, szczególnie, gdy gra toczy się na kilku frontach. Jedyną nową twarzą na Emirates był Kim Kallstrom i dla wielu realne marzenie o krajowym czempionacie prysło wraz z potwierdzeniem owego wypożyczenia. Ani nie wzmocniło to pierwszego składu, ani zbytnio nie pomogło ławce. Teraz jest Alexis. I to nie jak Oezil – ostatniego dnia okienka, tylko w pierwszej połowie lipca. Cały okres przygotowawczy będzie miał z nowym teamem, a w sierpniu Kanonierzy mogą ponownie zbliżyć się ku mistrzostwu. Z lepszym skutkiem, niż w sezonie minionym.

Sanchez na Starym Kontynencie jest od sezonu 2008/2009. Smak zwycięstwa poznawał na Camp Nou, wraz z ekipą Blaugrany. Myślę, że zaznajomił się dobrze z tym uczuciem. Ostatnia kampania, ta pod wodzą Gerardo Martino, była dla Chilijczyka najlepsza z dotychczasowych. Liczby, jakie osiągnął, naprawdę robią wrażenie. Dziewiętnaście bramek w samej lidze, do tego dziesięć asyst plus czterdzieści siedem kluczowych podań. W Barcelonie jednak dało się odczuć, że nie należy do tych głównych postaci w ataku. Zawsze gdzieś był ten Messi, głośniej było też o Neymarze, wszakże wielki transfer, Alexis mógł poczuć się postawiony w cieniu.

Jako przywódcę, mogliśmy zobaczyć Sancheza w reprezentacji Chile. W ekipie Jorge Sampaoliego oczywiście działał zgrany kolektyw, którym jak najbardziej dało się zachwycać podczas zmagań na brazylijskich boiskach, lecz przy niedyspozycji, jaką wykazywał Arturo Vidal, na barki najwięcej brał Alexis. Szczególnie można zauważyć to w statystykach dryblingu – w Barcelonie liczba ta w sezonie 2013/14 wynosiła 1,1 na mecz, na mundialu zaś aż 5,5. Oczywiście filigranowy zawodnik sprawiał niemałe zagrożenie, przeciwnicy często musieli się uciekać do zatrzymywania go nieprzepisowo. Sanchez bowiem był w Brazylii faulowany sześć razy na mecz. Walkę o mistrzostwo świata przypieczętował dwoma bramkami i asystą. Przygodę tę może zaliczać do udanych. Wraz z chilijskim zespołem zyskał wielu sympatyków. Tak właściwie, to zawiódł tylko raz. W najważniejszym momencie, czyli serii rzutów karnych z gospodarzami turnieju.

Santi Cazorla, Mesut Oezil, Alexis Sanchez. Tak najprawdopodobniej wyglądała będzie ofensywna trójka z Emirates przy preferowanym przez Wengera 4-2-3-1. Robi wrażenie, całkiem wielkie. Sam reprezentant Niemiec był od września roku 2013 jak zbawienie dla niektórych kibiców Arsenalu. Szczególnie początek miał mocny. Jedenaście minut – tyle potrzebował, by z zespołem powitać się punkcikiem do klasyfikacji kanadyjskiej. Oczywiście była to asysta, czyli specjalność świeżo upieczonego mistrza świata. Jeśli Sanchez zacznie równie szybko, brawo. Ważniejsze jednak, by znalazł wspólny język w tym tercecie, który będzie niósł postrach na całą ligę. Niewątpliwie ma do tego możliwości. Transfer Alexisa daje też większe perspektywy, gdy spojrzymy na ławkę, czy też obsadzenie innych pozycji.

Miejscem, które na placu gry będzie okupował Chilijczyk jest prawa ofensywna pomoc. Alex Oxlade-Chamberlain, Mesut Oezil, Tomas Rosicky, Serge Gnabry, Jack Wilshere, Santi Cazorla, Aaron Ramsey i Theo Walcott. Co ich łączy, oczywiście poza przynależnością klubową? Ano właśnie, wszyscy w minionym sezonie dostali szansę gry właśnie na tej pozycji. Sporo, nie można zaprzeczyć. Sanchez nie był dotychczas nękany przez kontuzje i jeżeli to utrzyma się także w przypadku reprezentowania trykotu Arsenalu, naprawdę będzie uznawany jako zbawienie. Jeden piłkarz, tyle możliwości dla innych. Weźmy na przykład pierwszego z wyżej wymienionych – Oxlade’a-Chamberlaina. Arsene Wenger próbował grać już tym zawodnikiem na defensywnej pomocy. Swoją drogą, ze świetnym skutkiem – w jednym z meczów zdobył on dwa gole, jedyne jakie udało mu się strzelić w lidze w poprzednich rozgrywkach. Może powinien on być sprawdzany w tym miejscu boiska częściej. Wszystkie alternatywy, jakie pojawiły się po sprowadzeniu na Emirates Sancheza sprawiają, że tym razem naprawdę Arsenal może walczyć o te najwyższe cele, o krajowe mistrzostwo…

Tym bardziej, że to nie koniec transferowej ofensywy ze strony Wengera. Tak przynajmniej wydaje się po wszelkiego rodzaju wpisach na portalach społecznościowych. To nie tylko zwykłe plotki. W kręgu zainteresowań londyńskiego zespołu jest między innymi Sami Khedira, czy też Jackson Martinez. Na dniach, jako zawodnik stołecznego klubu, zaprezentowany ma zostać Mathieu Debuchy.

Sprowadzenie Alexisa Sancheza jest na pewno bardzo dobrym, mocnym ruchem ze strony Arsenalu. Rozwiąże kilka problemów, ale przede wszystkim swoimi występami powinien klarownie przypieczętować, że jest wart wydanych pieniędzy. Obrońcy, miejcie się na baczności.

JAKUB GRYSIEWICZ

fot. telegraph.co.uk

rgol98765432

Pin It