Jak obiecaliśmy, tak i robimy. Wczoraj na naszych łamach mogliście przeczytać o najciekawszych wydarzeniach minionego sezonu Ekstraklasy, zaś dziś zamieszczamy najlepszą jedenastkę zakończonych rozgrywek, którą wybraliśmy w zaciszu naszej redakcji. Zapraszamy!
BRAMKA
DUSAN KUCIAK - wybór bramkarza był dla nas chyba najtrudniejszy, a branych pod uwagę było chyba pięciu ligowych golkiperów. Ostatecznie korespondencyjne starcie Janukiewicz-Kuciak wygrał ten drugi, który mimo że gra w Legii i właśnie zdobył mistrzostwo Polski, jest w lidze trochę niedoceniany. Dookoła słyszy się bowiem głosy, że Kuciak mając przed sobą taki zespół, w bramce musi tylko stać i dobrze wyglądać, a mecze będą wygrywać się same. Rzeczywistość jest jednak diametralnie inna, bo Słowak swoimi interwencjami wybronił Legii kilka spotkań, jak choćby to na piłkarską inaugurację 2014 roku, z Koroną. Można dyskutować na temat charakteru Kuciaka i jego porywczości, ale jedno trzeba mu oddać - w Ekstraklasie, w swoim fachu nie ma sobie równych. ( TUTAJ czytaj o wielkich wzmocnieniach Legii!).
OBRONA
PAWEŁ GOLAŃSKI - wybór obrońcy Korony być może zdziwi postronnych kibiców, jego drużyna zajęła przecież miejsce w dolnych rejonach tabeli, ale gdy popatrzymy na indywidualne wyczyny Golańskiego nieco bliżej, naszego wyboru nie będzie trzeba opisywać. „Golo” ma za sobą niezwykle udany sezon, jeśli chodzi o liczby – 3 gole i 11 ostatnich podań to wynik absolutnie rewelacyjny, stawiający go w ścisłej czołówce asystentów w lidze. Z meczów Korony w tym sezonie można było zapamiętać przede wszystkim jedno - niemal każde dośrodkowanie Golańskiego, czy to w biegu, czy ze stojącej piłki, stwarzało zagrożenie pod bramką przeciwnika. A głównie tego oczekujemy od skrajnych obrońców. I dlatego „Golo”, po zaciętej walce wygrywa rywalizację na boku defensywy z Matuszem Możdżeniem. JAKUB RZEŹNICZAK - piłkarz, który ogromną sympatię wielu kibiców zyskał sobie dzięki aktywności na wielu portalach społecznościowych. „Rzeźnik” od samego początku sezonu pokazał, że ma zwyżkę formy i co najlepsze – potrafił ją utrzymać do końca rozgrywek, stając się najrówniejszym środkowym obrońcą warszawskiego klubu. Dossa Junior, by wejść na odpowiedni pułap potrzebował kilku miesięcy, Inaki Astiz długo leczył kontuzję, a Tomasz Jodłowiec lepiej odnalazł się przesunięty odrobinę niżej, na pozycję „szóstki”. Pozostał nam tylko solidny Rzeźniczak, którego indywidualne pomyłki z tego sezonu – z meczów z Zawiszą i Lechem – można policzyć na palcach jednej ręki. Poza tym, Kuba potrafi odnaleźć się w polu karnym rywala, bo w minionych rozgrywkach udało mu się zdobyć aż cztery bramki po stałych fragmentach. Szkoda tylko, że Adam Nawałka nie widzi, że tuż pod nosem ma takiego piłkarza i w kadrze woli sprawdzać pierwszoligowców. ( TUTAJ czytaj o wielkich wzmocnieniach Legii!). ARKADIUSZ GŁOWACKI - co prawda do Ekstraklasy „Głowa” wrócił już w sezonie 12/13, ale właśnie w minionych rozgrywkach był bezwzględnie pierwszoplanową postacią Wisły. Głowacki pod wodzą Franciszka Smudy stał się nie do przejścia, zaliczając – tak jak cała drużyna – przede wszystkim świetną rundę jesienną. Rok 2014 w wykonaniu Arka był nieco słabszy, najpierw przyszła czerwona kartka w meczu z Legią i dwa mecze pauzy, a w rundzie finałowej przydarzyła mu się kontuzja wykluczająca go z gry do końca sezonu. Wcześniej jednak, Głowacki, poza świetną grą z tyłu, potrafił również strzelić kilka ważnych bramek, jak choćby w derbach z Cracovią, wygranych przez „Białą Gwiazdę” 3:1. O tym, jak źle wygląda defensywa Wisły bez „Głowy” niech najlepiej świadczy fakt, że w ostatnich sześciu kolejkach podopieczni Smudy stracili aż piętnaście bramek, co stanowi 1/3 wszystkich straconych przez Wisłę goli w tym sezonie. Obrońca ze skóry i kości, trzeba przyznać. TOMASZ BRZYSKI - „Brzytwa” w sezonie 2013/14 był absolutnie podstawowym wyborem najpierw Jana Urbana, a potem Henninga Berga. Brzyski posadził na ławce nawet Jakuba Wawrzyniaka, od kilku lat przyspawanego do miejsca na lewej obronie Legii, a następnie zmusił go do odejścia z Polski. Co cechuje byłego zawodnika Ruchu? Przede wszystkim świetna lewa noga, którą potrafi wrzucić tak dopieszczoną piłkę, że po jego zagraniach koledzy umieszczali futbolówkę w bramce rywali aż 14 razy. Wicekról asyst z Warszawy wiosną być może spuścił nieco z tonu, co zapewne było spowodowane brakiem jakiejkolwiek rywalizacji na jego pozycji, ale i tak swoimi wejściami dawał drużynie dużo jakości z przodu. Legia latem pewnie będzie chciała ściągnąć kogoś do rotacji na lewą stronę, ale Brzyski w formie z minionego sezonu z pewnością pozostanie pierwszym wyborem Berga w eliminacjach do Ligi Mistrzów. ( TUTAJ czytaj o wielkich wzmocnieniach Legii!).
POMOC
MICHAŁ MASŁOWSKI - pomocnik Zawiszy jest niewątpliwie jednym z największych odkryć sezonu 2013/14. Mimo że nie jest już młodzieniaszkiem – w tym roku skończy 24 lata – to szerszej publiczności pokazał się dopiero teraz, po tym jak wywalczył z zespołem z Bydgoszczy awans z 1. Ligi. W ciągu roku „Masło” zdążył zadebiutować w reprezentacji Polski, zagrać w niej trzy mecze, strzelić osiem goli i zaliczyć cztery asysty w Ekstraklasie, a także zostać nominowanym w kategorii „Odkrycie sezonu”. Masłowski z każdym meczem w lidze się rozkręcał, w końcu zdobył cztery bramki w meczu przeciw Piastowi i mniej więcej od tamtego momentu nie schodził poniżej pewnego poziomu. W rundzie wiosennej to głównie jemu w Zawiszy się chciało i to głównie on ciągnął grę zespołu Tarasiewicza, pod nieobecność Goulona i w obliczu słabej formy Luisa Carlosa. Szkoda, że pod koniec sezonu doznał kontuzji, bo z nim w składzie Zawisza pewnie nie przegrywałby meczu za meczem. Liczymy, że w europejskich pucharach poprowadzi zespół z Bydgoszczy do przebrnięcia choćby jednej rundy eliminacyjnej. TAKAFUMI AKAHOSHI - a Japończyk, w przeciwieństwie do Masłowskiego, to jesienią wspiął się na zupełnie inny poziom, by wiosną zdecydowanie spuścić z tonu. Jednak za to, co Aka pokazał nam na boiskach Ekstraklasy w pierwszych 30. kolejkach, bez wątpienia należy mu się miejsce w naszej jedenastce. 7 goli i 13 asyst – takiego wyniku Akahoshi w Pogoni jeszcze nie zaliczył i pewnie już nie zaliczy, bo Japończyk czynny udział przy golach „Portowców” brał średnio co 129 minut. Nam najbardziej w pamięci utkwił zwłaszcza mecz szczecinian z Lechią, kiedy to Aka popisał się trzema asystami – zanotował przede wszystkim znakomite prostopadłe podanie do Jakuba Bąka, a także dwukrotnie dośrodkowywał na głowę Marcina Robaka – a zespół Dariusza Wdowczyka zwyciężył na wyjeździe 3:2. Wniosek z tego sezonu jest jeden – Aka, blond fryzura ci nie służy! GERGO LOVRENCSICS - skrzydłowy „Kolejorza” w sezon wchodził niemrawo, ale jak już się rozkręcił, to tylko mogliśmy zbierać szczęki z podłogi. Lovrencsics to taki węgierski odpowiednik Ricardo Quaresmy, bo uderzenie „z fałsza” wychodzi mu z takim samym skutkiem jak Portugalczykowi. Poza strzałem zewnętrzną częścią stopy, Gergo ma w nodze prawdziwe kowadło, bo jak huknie z dystansu, to piłka zatrzymuje się dopiero na siatce. Ale nie zapominajmy, że Lovrencsics jest skrzydłowym i do jego głównych obowiązków należą dośrodkowania. A te wychodzą mu równie okazale, bo wynik dwunastu asyst w sezonie jest naprawdę świetny, tym bardziej, że w ataku Lecha biega tyle zdolny, co często nieskuteczny Łukasz Teodorczyk. 24 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej plasują Węgra na samym szczycie skrzydłowych Ekstraklasy – tak, tak, dziś na swojej pozycji w Polsce, Lovrencsics nie ma sobie równych. ( TUTAJ czytaj o wielkim transferze szykowanym przez Lecha!). DANI QUINTANA - z Hiszpanem mieliśmy o tyle problem, że jest to zawodnik idealnie pasujący do drużyny Jagiellonii - nie jeśli chodzi o koncepcję gry, ale o stabilność formy. Quintana potrafi w kilku meczach wpasować się w tłum i przejść obok meczu, by w pięciu kolejnych asystować i strzelać na potęgę. My wolimy go pamiętać w tej drugiej roli, dlatego niemal zgodnie umieszczamy go w naszej jedenastce. W każdym sezonie Dani ma kilka takich spotkań, w których wychodzi mu dosłownie wszystko. Tak też było i w minionych rozgrywkach, w których Quintana zabawiał się z obrońcami Ruchu, Śląska i Piasta, demonstrując nam swoją niebanalną technikę i biorąc w tych trzech starciach udział przy jedenastu golach dla Jagiellonii. A przez cały sezon Hiszpan uzbierał znakomity dorobek – 15 bramek i 11 asyst i jest wielce prawdopodobne, że w lipcu będziemy go oglądać już w barwach innej drużyny. Cena wywoławcza – 400 tysięcy euro. MIROSLAV RADOVIĆ - chyba nie będzie nadużyciem, jeśli napiszemy, że Serb to najlepszy piłkarz Ekstraklasy. Radović w każdym meczu był jednym z czołowych zawodników Legii, czarował nas swoją techniką, luzem, dryblingiem i wyrachowaniem w bezpośrednich starciach z przeciwnikiem. Każde zagranie Radovicia jest przemyślane, nie ma u niego podań na aferę, a utrzymanie się przy piłce nie stanowi dla niego problemu. Być może dlatego Serb uzbierał w tym sezonie już 14 goli, do których dorzucił 3 asysty. Nowa pozycja „Rado” sprawiła, że wziął on na siebie ciężar przede wszystkim zdobywania bramek, bo przez Henninga Berga w rundzie wiosennej ustawiany był na środku ataku. Radović przy Łazienkowskiej gra już od 2006 roku i zapowiada, że w przeciągu trzech lat Legia w końcu awansuje do Ligi Mistrzów. W tym sezonie pokazał, że jest w stanie poprowadzić mistrzów Polski do tego osiągnięcia już w tym roku. ( TUTAJ czytaj o wielkich wzmocnieniach Legii!).
ATAK
MARCIN ROBAK -
i została nam prawdziwa
truskawka
wisienka na naszym ekstraklasowym torcie. Robak, ni stąd, ni zowąd po przyjściu do Pogoni nagle zaczął ładować gola za golem, a o apogeum jego formy – czyli meczu z Lechem, w którym zdobył pięć bramek – słyszeli chyba wszyscy w Polsce, nawet ci, którym słowo „robak” kojarzy się z mało przyjaznymi pasożytami. W międzyczasie, nowego króla strzelców ligi spotkała ogromna tragedia – przed meczem z Koroną zmarła mu mama, ale piłkarz podziękował jej w najlepszy z możliwych sposobów – dwoma golami w starciu z Koroną, z czego po pierwszym z nich musieliśmy przecierać oczy ze zdumienia. Dziękujemy Panie Marcinie, dzięki Panu w końcu któryś z Polaków został królem strzelców Ekstraklasy w pełni zasłużenie. 22 gole w sezonie - nawet takim, który liczy 37. kolejek – to bardzo dobry rezultat.
Opisywał WIKTOR DYNDA
W głosowaniu brali udział: ADAM DELIMAT, TOMASZ GADAJ, MARIUSZ JAROŃ, MATEUSZ KOWALSKI, BARTŁOMIEJ KRAWCZYK, DOMINIK POPEK i PAWEŁ WILAMOWSKI
Fot. Łukasz Laskowski i Norbert Barczyk / PRESSFOCUS