Nie jesteśmy sami we wszechświecie – lista wstydu jest długa

Każdy kto gra choćby amatorsko w piłkę nożną, mniej więcej wie, co to znaczy zaliczyć klasyczną wpadkę. Pamiętam, jak kiedyś poszedłem pograć w piłkę na miejscowe boisko – ja, czyli najstarszy z całej grupy. Na początku meczu jakiś kurdupel założył mi klasyczną „siate”. Przez dziesięć minut unikałem spojrzeń kolegów, którzy za plecami komentowali całe feralne zdarzenie.

***

Dlatego wiem, jak poczuł się wczoraj Boenisch, Boruc i inni zawodnicy, że tak zażartuję, defensywni. San Marino strzela bramkę średnio co 12 miesięcy i pech chciał, że tym razem padło na nas. Nie ma tragedii, bo tym niechlubnym wyczynem trafiliśmy do grupy bardzo zacnej z Anglią i Belgią na czele:

1991

San Marino 1:3 Rumunia

1992

San Marino 1:4 Turcja

1993

San Marino 1:7 Anglia

1994

San Marino 1:4 Finlandia

1995

San Marino 1:3 Wyspy Owcze

1998

San Marino 1:4 Austria

2001

San Marino 1:10 Belgia

San Marino 1:1 Łotwa

San Marino 1:4 Belgi a

2003

San Marino 2:2 Liechtenstein

2004

San Marino 1:0 Liechtenstein

2005

San Marino 1:2 Belgia

San Marino 1:3 Bośnia i Hercegowina

2007

San Marino 1:2 Irlandia

San Marino 1:2 Walia

2008

San Marino 1:3 Słowacja

2012

San Marino 2:3 Malta

2013

San Marino 1:5 Polska

***

Mała włoska enklawa zapisała się złotymi zgłoskami w historii UEFA poprzez dwa rekordy:

Giampaolo  Mazza – nauczyciel wychowania fizycznego z małej włoskiej szkoły prowadzi reprezentację San Marino nieprzerwanie od 15 lat, więc jest najdłużej pracującym trenerem reprezentacji na świecie. Mało tego – za swoją pracę w ogóle nie pobiera wynagrodzenia od tamtejszego związku.

W 1993 roku San Marino przegrało w eliminacjach mundialu 1994 z Anglią aż 1:7, ale na uwagę zasługuje fakt, iż 22 letni wtedy Davide Gualtieri strzelił bramkę, kiedy na zegarze świetlnym wybiła 8,3. sekunda. Jest to najszybciej strzelona bramka w meczu o punkty w całej historii istnienia UEFA.

***

Nie zmienia to faktu, że polską defensywę upokorzyła drużyna amatorska. Ja nie liczę na awans. Ja się boję, że w Charkowie będziemy mieli powtórkę z Mariboru, a strach pomyśleć, co będzie na Wembley, kiedy na naszą (pożal się Boże) defensywę usiądzie zmotywowana reprezentacja Anglii. Wtedy my zamienimy się w San Marino…

KAMIL ROGÓLSKI

Pin It

  • Woosio

    W sensie wreszcie pier…niemy bramkę po centrze ze stałego fragmentu gry? ;P