Ta gra nigdy się nie kończy. Zawsze jest następny mecz, następny transfer, następna zmiana taktyki… które bardzo szybko przeradzają się w następną godzinę, następny dzień, tydzień…
Czytaj także: OBRANIAK POWINIEN WRÓCIĆ? (SONDA)
Football Manager. Te dwa magiczne słowa sprawiają, że człowiek przepada przed monitorem na długie godziny. Nie znamy drugiej takiej gry, w którą gralibyśmy od tylu lat z tak wielką przyjemnością.
Dlatego niecierpliwie czekaliśmy na kolejną edycję tej niezwykle wciągającej gry. Zamówienie na nową edycję złożyliśmy już pod koniec września, choć wiedzieliśmy, że wcześniej niż w połowie października sobie nie pogramy. I tak czekaliśmy, cierpliwie skreślając kolejne dni w kalendarzu, aż wreszcie…
…pojawiła się wersja beta! Dwa tygodnie przed premierą.
No i tak sobie w tego FMa gramy od dwóch tygodni i musimy przyznać, że zrobił na nas spore wrażenie. Przede wszystkim jest trudny. A to duży plus. Nic tak nie mobilizuje do szukania kolejnych wzmocnień, urozmaicania treningu i grzebania w taktyce jak przegrany mecz.
Prowadzone przez nas Atletico póki co gra w kratkę, a tego zdzierżyć nie możemy.
Wygląd gry może się podobać. Wszystko jest czytelne, intuicyjne i na swoim miejscu. Nie tracimy zbędnego czasu na poszukiwania siedziby zarządu, obiektów treningowych, czy centrum transferowego. Wszystko mamy elegancko opisane i na wyciągnięcie ręki.
Kiedy już uporamy się z załatwieniem wszystkich formalności, podpiszemy kilka kontraktów (strasznie chciwi są ci wszyscy agenci), ustalimy taktykę, wybierzemy kapitana, ustalimy wykonawców rzutów wolnych, karnych etc., to możemy wreszcie zagrać mecz.
A tam równie przyjazna grafika, co w menu głównym.
Bardzo przydatna jest tabelka, na której wyświetlany jest, nazwijmy to, stan psychiczny naszych zawodników. Jeżeli dany piłkarz „wygląda na zdenerwowanego”, to możemy być pewni, że niedługo kogoś sfauluje. Najpewniej na żółtą kartkę. Jeżeli będzie wyluzowany, to może popisać się efektownym i – co najważniejsze efektywnym – dryblingiem lub zdobyć bramkę. Może też nie zrobić nic. Różnie bywa. To tylko
piłka
Football Manager.
Do tego dochodzi szeroki wybór poleceń jakie możemy wydać z ławki rezerwowych, co też może zmienić przebieg meczu. Jedno złe kliknięcie i mamy przechlapane.
Co podobało nam się najbardziej? Ostatni dzień okienka transferowego. Gorączka tego dnia została oddana w pełni. Co kilka godzin dostajemy kolejne informacje o składanych ofertach, sami też możemy próbować kogoś jeszcze kupić. Do tego nasz telefon cały czas grzeje się od zapytań dziennikarzy, czy chcemy kupić/sprzedać zawodnika x.
Fantastyczne.
Dłuższe rozpisywanie się na temat tej gry nie ma sensu, bo wszyscy ci, którzy w nią grali, zagrają w nią znów. To pewne. To samo będzie za rok. A ci którzy nie grali? Cóż, może zachęcimy ich w ten sposób: nie ma lepszej piłkarskiej gry. FIFA czy PES są fajne, ale tylko w opcji – kumple, browarek, kilka meczów. Jeżeli siadamy do tych symulatorów sami, to jesteśmy w stanie rozegrać jedno dwa spotkania i czujemy się znudzeni.
W FMie zamiast jednego meczu, gra się – już na pewno ostatni… serio, jeszcze tylko jeden mecz i kończę…
I tak w nieskończoność.
* * *
UWAGA, KONKURS!
Mamy do rozdania dwa egzemplarze gry Football Manager 2014 . Z uwagi na to, że nagrody są nie byle jakie, będziemy wymagać od Was trochę kreatywności.
Aby wziąć udział w konkursie, należy:
1. Być fanem FootBaru na Facebooku.
2. W jak najbardziej pomysłowy sposób opisać Wasze najfajniejsze wspomnienie związane z Football Managerem (największy sukces, najlepszy transfer, najdziwniejszą sytuację związaną z grą – pełna dowolność) i wysłać je na adres: [email protected] . Na prace czekamy do środy, do godziny 20:14 .
Gry trafią w ręce autorów dwóch najciekawszych naszym zdaniem opisów. Zwycięzcy zostaną poinformowani drogą mailową najpóźniej w piątek.