Emmanuel Sarki: W Polsce gra się technicznie, w Belgii siłowo

sarki

W styczniowe, słoneczne popołudnie spotkaliśmy się z sympatycznym skrzydłowym Wisły Kraków – Emmanuelem Sarkim . Sprowadzony przed rokiem do Krakowa Nigeryjczyk opowiedział nam o tym jak wypada Wisła w porównaniu z jego poprzednimi klubami, o różnicach między ligą polską a belgijską, o swoim pobycie w Chelsea, wyjątkowej urody bramkach i wielu innych ciekawych rzeczach…

* * *

Jak podoba ci się w Polsce? W swojej karierze odwiedziłeś już bardzo wiele krajów – masz porównanie.
Polska jest świetnym miejscem do życia. Polacy są bardzo mili i przyjacielscy. Nigdy wcześniej nie byłem w Polsce i nic nie wiedziałem o waszym kraju, dlatego na początku, gdy tu przyjechałem, zadawałem sobie pytanie „Jak to będzie?”. Ale gdy już tutaj dotarłem, poznałem ludzi, zobaczyłem miasto, poczułem atmosferę, moje wyobrażenia o Polsce zupełnie się zmieniły

Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, jak widzisz Wisłę w porównaniu do swoich poprzednich klubów?
Wisła jest naprawdę dobrze zorganizowanym klubem. Na przykładzie Westerlo (Belgia – przyp. red.) mogę powiedzieć, że Wisła Kraków w tym aspekcie jest naprawdę na wysokim poziomie. Mamy nowe centrum treningowe, klub o nas dba. Naprawdę, organizacja klubu stoi na wyższym poziomie niż w Belgii.

Jakiś czas temu pojawiła się plotka o twoim rzekomym transferze do Turcji. Był taki temat?
Owszem, był. Ale wyszło z tego małe nieporozumienie. Nie lubię o tym mówić, to prywatna sprawa dla mnie i dla klubu.

Przyjeżdżając do Polski, spodziewałeś się tak dużych problemów z regularną grą w pierwszym składzie Wisły?
Absolutnie nie. W pierwszych miesiącach miałem duży problem z przestawieniem się na tutejszy styl grania. Zupełnie się tego nie spodziewałem i tak naprawdę dopiero teraz zaczynam czuć ten styl. W Belgii gra się zupełnie inaczej niż w Polsce. Obie te ligi bardzo się od siebie różnią.

Właśnie miałem o to pytać. Która liga stoi na wyższym poziomie? Belgijska czy polska?
Trudno to porównać, bo te ligi są po prostu inne. W Belgii bardzo ważna jest siła fizyczna i styl gry jest bardzo siłowy. W Polsce większość zespołów gra dużo bardziej technicznie. Cała Ekstraklasa jest bardziej zaawansowana technicznie niż liga belgijska.

Zaskoczyłeś mnie zupełnie. Byłem przekonany, że jest odwrotnie.
Absolutnie nie. U was gra się o wiele bardziej technicznie i to mi się podoba.

Masz jakiś konkretny cel, który chcesz osiągnąć w Polsce?
Oczywiście, każdy ma swoim życiu jakiś cel. Również ja go mam.

Więc co to za cel?
To, co stawiam sobie obecnie za cel w Wiśle, to zdobycie tytułu mistrzowskiego. Nigdy wcześniej w żadnym klubie nie udało mi się tego osiągnąć. Byłby to dla mnie ogromny zaszczyt i największe osiągnięcie. Marzę, żebyśmy zakwalifikowali się w następnym sezonie do Ligi Europy. Nigdy wcześniej nie grałem w europejskich pucharach i to jest moje ogromne marzenie

Wcale nie takie odległe.
Jak najbardziej w naszym zasięgu.

Powiedz szczerze, zanim przeniosłeś się do Krakowa, co wiedziałeś o polskim futbolu?
Nie wiedziałem nic o polskiej piłce. Nigdy nie oglądałem polskiej piłki. Ale jestem z tego rodzaju ludzi, którzy w ogóle nie oglądają piłki nożnej w telewizji. W zasadzie mało wiem o światowym futbolu. Nie lubię siedzieć na kanapie i po prostu oglądać meczu.

I nie znałeś żadnych nazwisk polskich piłkarzy przed przyjazdem do Polski?
Nie. W zasadzie tylko jednego – prawego obrońcę Anderlechtu. Nazywał się Wasilewski. Nienawidziłem przeciwko niemu grać, jak zresztą połowa ligi. Był bardzo silny i waleczny.

Wisła jest dla ciebie tylko przystankiem w drodze do większego futbolu, czy może wiążesz z krakowskim klubem jakieś bardziej długoterminowe plany?
Wisła to świetne miejsce i klub, ale ja myślami sięgam jednak trochę dalej. „Biała Gwiazda” jest dla mnie miejscem, gdzie mogę sobie i innym udowodnić, że jestem naprawdę dobry i gotowy, aby wkroczyć na wyższy poziom.

Strzelasz rzadko, ale jak już, to raczej przepiękne bramki. Masz jakąś receptę na tak niesamowite trafienia?
(śmiech) Tak… Przed przerwą świąteczna dostałem od klubu nagrodę i wyróżnienie za najładniejszą bramkę roku. To było bardzo miłe. Ale ja chciałbym strzelać więcej. Nie jestem typem zawodnika, który strzela dużo bramek. Ale chciałbym osiągnąć taką formę, żeby strzelać częściej i notować więcej asyst.

Na jakiej pozycji najbardziej lubisz grać? Jesteś typowym skrzydłowym, czy może wolałbyś grać podwieszonego napastnika?
Najbardziej lubię grać na lewym skrzydle. Wtedy mogę zejść z piłką do środka i oddać strzał. Ta pozycja jest dla mnie najlepsza, żebym mógł strzelać więcej pięknych bramek

Najładniejszy gol w twojej karierze?
Ohoho, to będzie chyba bramka przeciwko Egiptowi w ćwierćfinale młodzieżowego Pucharu Narodów Afryki.

Mógłbyś nam opowiedzieć o swoim pobycie w Chelsea? Jak tam trafiłeś i dlaczego nie wypaliło?
Miałem 14 lat i grałem reprezentacji Nigerii U-17. Skauci Chelsea już wcześniej mnie wypatrzyli. Ja wtedy nie wiedziałem prawie nic o europejskim futbolu. Byłem na młodzieżowym PNA i na młodzieżowych mistrzostwach świata w Finlandii, a ci skauci jeździli za mną i przyglądali się mojej grze. Po mistrzostwach w Finlandii przedstawiciele Chelsea dogadali się z moim ojcem chrzestnym. Powiedzieli: „Obserwujemy tego chłopaka od dwóch lat. Bardzo nam się podoba. Chcemy go w Chelsea”. Wtedy mój ojciec chrzestny poweidział do mnie: „OK, Manu, jedziesz do Londynu”. Moja reakcja to było autentyczne zdziwienie: „Do Londynu?! Ale po co?!”. Wtedy on powiedział, że zostałem częścią rodziny Chelsea. Więc przeniosłem się tam. Miałem wtedy 14 lat i trenowałem z juniorami Chelsea. Ale musiałem równocześnie chodzić do szkoły. Wyglądało to tak, że w poniedziałek idę do szkoły, we wtorek trenuję, w środę znów szkoła i tak dalej. Musiałem chodzić do szkoły trzy razy w tygodniu i trenować również trzy razy na tydzień. Gdy skończyłem 17 lat dostałem kontrakt. Ale musiałem zostać wypożyczony, bo przepisy FIFA nie pozwalały mi na grę w Chelsea. Gdybym miał europejski paszport wszystko byłoby łatwe i proste. Ale urodziłem się w Nigerii i mam paszport nigeryjski, a to uniemożliwiało mi grę w bezpośrednio dla Chelsea.

Czyli ten sam problem, który w tej chwili w Wiśle pojawia się z kontraktem dla Lucasa Guedesa?
Tak, to dokładnie na tej samej zasadzie.

Nie mogłeś wyrobić sobie podwójnego obywatelstwa?
Nie, w Nigerii jest to niedozwolone. Gdyby tak zrobił, nie mógłbym grać już dla Nigerii.

Trudno było ci zaaklimatyzować się w Wiśle? Nie ma tu żadnych innych zawodników z Afryki.
Nie, nie było trudno. Ja prawie całe życie spędziłem w Europie. Nie mówię, że nie jestem Afrykańczykiem. Oczywiście, czuję się Afrykańczykiem. Ale nie myślę po afrykańsku. Uczyłem się futbolu w Europie, uczyłem się jak żyć z ludźmi, uczyłem się tutejszej kultury. Nie mam problemu, żeby z kimś się dogadać i zaprzyjaźnić, nieważne czy jesteś Polakiem, czy jesteś z Ameryki, czy z Afryki. Dla mnie jesteś po prostu moim przyjacielem.

Więc z kim masz tutaj najlepszy kontakt?
Z Fabianem Burdenskim. Posługujemy się bardzo podobnymi językami.

W jakich językach jeszcze mówisz?
Po niemiecku, angielsku, norwesku i hebrajsku.

Uczysz się polskiego?
Uczyłem się trochę w rundzie jesiennej, ale przestałem. Teraz w okresie przygotowawczym będę chciał wznowić naukę.

Rozmawiał MICHAŁ SIWEK

fot. wisla.krakow.pl

Pin It